Kontakt Klasztor w Kalwarii

Klasztor oo. Bernardynów  
ul. Bernardyńska 46,
34-130 Kalwaria Zebrzydowska
tel. +48 33 8766 304;
tel. +48 33 8765 499;
tel. +48 33 8765 301;
Zakrystia wew. 249;
Recepcja Domu Pielgrzyma:
tel. +48 33 8765 539;
Dewocjonalia +48 33 8765 525;
Gastronomia +48 608 211 992;
email: info@kalwaria.eu


Msze święte w Kalwarii

MSZE ŚWIĘTE W NIEDZIELE I ŚWIĘTA:  
 06.00, 07.00, 09.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.00, 19.00

MSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE:  
 06.00, 07.00, 08.00, 09.00, 12.00, 17.00*, 19.00**

SPOWIEDŹ W SANKTUARIUM:  
 Od 1 XI do Niedzieli Palmowej (sezon zimowy) - 6.00 - 17.30
Od Niedzieli Palmowej do 31 X (sezon letni) - 6.00 - 19.30

RODZINA PRZEKAZUJĄCA WIARĘ – cz. II




Kazania ks. abpa Karola Wojtyły w Kalwarii


RODZINA PRZEKAZUJĄCA WIARĘ
(Kazanie wygłoszone podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieży męskiej, 8 czerwca 1975 r.)


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W dniu 8 maja tego roku, w katedrze wawelskiej przy grobie św. Stanisława, odbyło się czwarte z kolei plenarne zebranie synodu archidiecezji krakowskiej. Wiecie dobrze, że ten synod rozpoczęliśmy w 1972 roku, to znaczy na 900 rocznicę początku pasterzowania św. Stanisława jako biskupa na stolicy krakowskiej w naszym Kościele.
Wiecie też dobrze, że ten synod rozprzestrzenił się na różne parafie i wspólnoty archidiecezji krakowskiej przez swoje zespoły, tzw. zespoły studyjne. Stajemy bowiem na stanowisku, że obecnie po Soborze Watykańskim II trzeba, ażeby takie zebranie ludu Bożego oddawało myśli nie tylko biskupów i kapłanów, ale także i świeckich. I dlatego też, jak powiedziałem, rozprzestrzeniły się po archidiecezji krakowskiej różne zespoły, które tematykę naszego synodu we własnym gronie studiują: stąd nazywają się zespołami studyjnymi. Przedstawiciele tych wszystkich zespołów z całej archidiecezji, którzy przybyli do katedry w dniu 8 maja na czwarte zebranie plenarne, podjęli przede wszystkim jeden zasadniczy temat: rodzina przekazuje wiarę.
Z tym tematem, jako z głównym wątkiem prac całego synodu na okres najbliższy, rozeszli się przedstawiciele poszczególnych parafii i wspólnot do swoich zespołów, ażeby zgodnie z otrzymanym projektem rozważać tę zasadniczą sprawę w poszczególnych zespołach, żeby nadawać jej kształt życia; życia całego ludu Bożego naszej archidiecezji.
Kiedy dzisiaj przybywamy w pielgrzymce do Kalwarii Zebrzydowskiej, przybywamy w tym celu, ażeby tę zasadniczą sprawę, ten zasadniczy temat, nie tylko pracy synodu, ale całego życia naszego Kościoła, przemodlić wobec Matki Najświętszej. Ta pielgrzymka ma swoje precedensy, zwłaszcza w okresie powojennym, jako pielgrzymka młodzieży męskiej – wówczas zgromadzonej w organizacji Katolickiej Młodzieży Męskiej, która potem została przemocą zlikwidowana. Ale chociaż zlikwidowano organizację, nie przestali istnieć ani mężczyźni, którzy z niej wyrośli, ani też młodzieńcy, którzy są synami tych dawnych członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej.
I po latach, w okresie Milenium postanowili oni znowu tutaj przybyć do krzyża, który wówczas na wzgórzu kalwaryjskim postawili na wieczną rzeczy pamiątkę. I tak teraz od kilku lat w okresie po Bożym Ciele przybywają mężczyźni i młodzież męska archidiecezji krakowskiej do Kalwarii Zebrzydowskiej w pielgrzymce. Są to zgromadzenia mniej lub bardziej liczne, w zależności od różnych warunków; zawsze jednak takie zgromadzenie męskie, mężczyzn i młodzieży, które tutaj na Kalwarii odprawia drogę krzyżową, które tutaj trwa w modlitwie i składa Ofiarę, ma swoją wielką wymowę.
Przybywamy w dniu dzisiejszym, ażeby po odbytej drodze krzyżowej, która należy do całości pielgrzymki kalwaryjskiej, stanąć przy ołtarzu. Przy tym ołtarzu stają nowo wyświęceni kapłani naszej archidiecezji pod przewodnictwem ks. rektora seminarium duchowne¬go, w którym przygotowywali się do kapłaństwa i do posługi duszpasterskiej w różnych parafiach naszej archidiecezji. Do tych parafii mają teraz podążyć, otrzymawszy już skierowanie, każdy na właściwe miejsce.
Stoją także przy tym ołtarzu diakoni, ci, którzy przygotowują się do kapłaństwa w roku przyszłym, którzy po swoich starszych kolegach mają obecnie odziedziczyć pierwszeństwo w drodze do kapłaństwa w naszym seminarium.
W takiej społeczności szczególnej znajdujemy się dzisiaj tutaj, w sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej, na wspólnej modlitwie. Pragniemy, jak powiedziałem, przemodlić, przemyśleć tę zasadniczą sprawę, jaką synod archidiecezji krakowskiej postawił przed wszystkimi: Rodzina przekazuje wiarę.
Czujemy dobrze, jak bardzo ta sprawa jest zasadnicza, jak bardzo ona jest podstawowa. A tym bardziej, jak podstawowa staje się w naszych czasach. Bo przecież doskonale zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, w jakich czasach żyjemy. Żyjemy w innych czasach, niż żyli nasi przodkowie, dziadowie, a nawet ojcowie; nawet ci jeszcze, co zaraz po II wojnie światowej i okupacji stawiali ten krzyż na Kalwarii, żyli jeszcze w innych nieco czasach.
Dzisiejsze czasy, w których żyjemy, nie sprzyjają przekazywaniu wiary. Życie publiczne, jego instytucje, środki, którymi się ono posługuje, odżegnało się programowo od Boga, od przekazu wiary. Bóg stał się słowem zakazanym w naszych szkołach, w naszych urzędach, w naszych warsztatach pracy, nawet w naszych szpitalach. Oczywiście, że ludzie wierzący zawsze mogą domagać się np. w szpitalach posług religijnych. Ale instytucja jako taka jest „laicka”. Imię Boże jest tam imieniem zakazanym.
Żyjemy więc w społeczeństwie, w ustroju, który postawił sobie za cel nie przekaz wiary, ale zwalczanie wiary. Nie wchodzimy tutaj we wszystkie szczegóły, nie analizujemy motywów tego programu: stwierdzamy, że on taki jest. To jest ta rzeczywistość, w której tkwi polska rodzina katolicka, a tkwiąc w takiej rzeczywistości, musi sobie z tym większą siłą i z tym większym przekonaniem powiedzieć: to ja właśnie mam wziąć odpowiedzialność za przekazywanie wiary. A biorąc tę odpowiedzialność, nie mogę liczyć na pomoc państwa, na pomoc instytucji, na pomoc szkoły. Muszę liczyć na siebie, na Boga i na Kościół.
Tak musi sobie powiedzieć rodzina polska, rodzina katolicka w naszej archidiecezji i wszędzie na polskiej ziemi. I to właśnie nasz synod uświadamia wszystkim w bieżącym roku pracy ze szczególną oczywistością: po pierwsze dlatego, żebyśmy nie mieli żadnych złudzeń, a po drugie dlatego, żebyśmy z ogromną ufnością podjęli tę zasadniczą sprawę, jaką jest przekazywanie wiary w rodzinie. Z ufnością, to znaczy z tym przeświadczeniem, że my to potrafimy zrobić.
Doświadczenie 30 lat, które mamy za sobą, też nas w tym utwierdza. My to potrafimy zrobić. Przede wszystkim my to chcemy zrobić. Rodzina katolicka naszej archidiecezji chce przekazywać wiarę. A chce ją przekazywać, ponieważ z wiary ona wyrasta. Wprawdzie rodzina jest instytucją naturalną, i wierzący i niewierzący tworzą rodziny i żyją w rodzinie. Jednakże, gdy dobrze wnikniemy w rzeczywistość rodziny, w pełny wymiar tej rzeczywistości, to dochodzimy do wniosku, że rodzina ma swój najgłębszy korzeń, swoją najgłębszą podstawę w wierze w żywego Boga. Wiara w Boga rodzi wiarę w człowieka; a to, żeby tworzyć rodzinę z całą świadomością, trzeba mieć wiarę w człowieka. Bo przecież rodzina zaczyna się od rodzenia, to znaczy powoływania do życia człowieka. Powołują do życia człowieka ludzie, mężczyzna i kobieta – mąż i żona, ojciec i matka. Jeżeli powołują do życia człowieka, to muszą wierzyć w człowieka. Muszą mieć to przeświadczenie, że warto, ażeby człowiek zaczął istnieć, żeby istniał.
Otóż ta świadomość i przekonanie o wartości istnienia człowieka, o potrzebie powoływania go do życia, wówczas posiada pełny wymiar, jeżeli rodzice, ojcowie i matki, mają to przekonanie, że człowiek ma swój ostateczny cel; że człowiek ma perspektywę szczęścia. A takiej perspektywy szczęścia pełnego w świecie nie ma, jest w Bogu. Potrzeba bardzo głębokiej wiary w Boga, ażeby kierując się wiarą w człowieka, tworzyć rodzinę, żeby ją kształtować.
Oczywiście, można na te sprawy patrzeć czysto materialistycznie i czysto biologicznie. W takim spojrzeniu rodzina jest konsekwencją popędu, który trzeba jakoś zaspokajać, a potem porządkować jego konsekwencje. Ale to nie wystarczy, to jeszcze nie jest obraz rodziny.

Rodzina to znaczy ta świadomość mężczyzny, bo do mężczyzn przede wszystkim mówię, że przekazując życie, ja jestem zastępcą Stwórcy, jestem Jego sługą, ale także i Jego wyrazicielem. Trzeba mieć wielką świadomość godności ojcostwa, a w parze z tym godności macierzyństwa, ażeby tworzyć rodzinę. A ta świadomość tworzy się z wiary w Boga. Wiara w Boga daje mężczyźnie to dostojeństwo, jakie przynosi wraz z przekazaniem życia godność ojca. I każdy mężczyzna musi się zastanowić nad wymową tej prawdy, że codziennie do Boga mówi: Ojcze nasz, a dzieci mówią również do niego: ojcze.
Tak więc wiara leży u samych podstaw rodziny. Wiara stanowi jej fundament. Z wiary rodzi się całe poczucie powołania rodzicielskiego i całe również poczucie odpowiedzialności rodzicielskiej: to poczucie i to powołanie musi być rozłożone prawidłowo na mężczyznę i kobietę, na męża i żonę, na ojca i matkę. Jednakże, mówiąc w tej chwili do mężów, akcentuję przede wszystkim ojcostwo.
Moi drodzy bracia, do ojcostwa należy także i troska o matkę, która jest twoją żoną, towarzyszką twojego życia i matką twoich dzieci. Dzisiaj ta sprawa ojcostwa i macierzyństwa na naszej polskiej ziemi – nie wyłączam z tego archidiecezji krakowskiej – jest straszliwie obciążona. Możemy nawet sobie powiedzieć, że chyba nie zdajemy egzaminu z naszej wiary w Boga i w człowieka. Ja nie mówię o obecnych, ale wy, tutaj obecni, jesteście reprezentantami tych dziesiątków i setek tysięcy i milionów mężczyzn, mężów, którzy razem z polskimi kobietami dźwigają na swoich sumieniach straszliwą odpowiedzialność w dziedzinie niespełnionego ojcostwa i macierzyństwa. To już wyraziłem najłagodniej, jak można; bo tutaj nie chodzi tylko o niespełnienie. Ojcostwo i macierzyństwo może być nie spełnione bez winy rodziców. A wiemy, że na sumieniach Polaków i Polek ciąży coś więcej, ciążą winy!
I dlatego też trzeba pamiętać, drodzy bracia, mężowie i ojcowie, że ojcostwo, to jest także troska o matkę. Nie wolno jej powiedzieć, tak jak nieraz mówią mężowie: ty sobie to załatw, ja ci dam pieniądze… Nie wolno jej opuścić z jej macierzyństwem, zostawić samej. Bracia kochani, zastrzegam się, nie myślę o nikim obecnym, ale nie mogę nie mówić o tej sprawie, która jest wielką sprawą społeczną w naszej Ojczyźnie i w naszej archidiecezji.
Rodzina przekazująca wiarę to znaczy rodzina przekazująca życie. To jest pierwszy wyraz przekazu wiary: odpowiedzialność za życie, którym szafujecie właśnie wy, to jest wasze powołanie. Właśnie wy, mężowie i wasze żony, właśnie wy, ojcowie i matki – to jest wasze powołanie, i tylko wasze. I to jest także pierwszy wyraz i pierwszy sprawdzian tego, że rodzina przekazuje wiarę. Nie może się wiara w rodzinie załamywać w tej podstawowej warstwie życia rodzinnego, którą stanowi przekazywanie życia. A czujemy, że w tej właśnie warstwie tkwi największe niebezpieczeństwo i wróg wiary tę słabość przede wszystkim chce wykorzystać. Słabość rodziny, słabość małżeństwa, słabość mężczyzny chce wykorzystać po to, ażeby rodzina nie przekazywała wiary, żeby nie mogła jej przekazywać. No bo, żeby przekazywać wiarę, trzeba mieć na to pokrycie, trzeba mieć czyste sumienie. A jeżeli się ma sumienie obciążone grzechami, to trzeba je oczyścić przez pokutę i żal.
A tymczasem jesteśmy świadkami tego, że w tej dziedzinie w Polsce panuje wielka społeczna znieczulica. Coraz częściej się mówi, że to jest tylko „lekarski zabieg”. I to się tak przyjęło nawet w świadomości starszego pokolenia. Przed kilku dniami miałem taką rozmowę z młodą kobietą, z młodą matką, która mówiła o swojej teściowej; właśnie ta młoda matka musiała bronić swojego macierzyństwa wobec reprezentantki starszego pokolenia.
Jeżeli podejmujemy w ramach synodu archidiecezji krakowskiej ten wielki temat: Rodzina przekazująca wiarę, to musimy go podejmować, sięgając do samych korzeni. My wiemy, dobrze, że wiarę każdy z nas wyssał z piersi matki. Rodzice, matki, ojcowie, którzy mają pełną świadomość swojej rodzicielskiej godności, dają życie dziecku, dają je uczciwie – po Bożemu i po ludzku – w ślad za tym także dają wiarę tym wszystkim, co czynią. Jeżeli klimat życia rodzinnego jest uczciwy, wówczas wszystko, co czynią rodzice, matki i ojcowie, służy i sprzyja przekazywaniu wiary. Wówczas też ta wiara jest przekazywana zgodnie z ich przekonaniem, z ich zaangażowaniem. Rodzice – nie tylko matki, ale także ojcowie – cieszą się tym, że mogą dziecku przekazać swoją wiarę. Cieszą się tym, że mogą tymi małymi rączkami dziecka nakreślić znak krzyża. Cieszą się tym, że pierwsze słowa, które ono zaczyna wypowiadać, to są słowa modlitwy. Cieszą się z jego rozwoju ludzkiego, z jego zdolności, z jego charakteru; i cieszą się także z jego rozwoju religijnego. Cieszą się z tego, że dziecko idzie na katechizację, pilnują tego; cieszą się z tego, że dziecko idzie do pierwszej komunii Św.; i potrafią z tym dzieckiem iść tak krok w krok. Rodzina przekazująca wiarę – to jest wielki program.
Tutaj trzeba wprowadzić cały szereg poprawek. Czasem jesteśmy świadkami tego, że rodzice – może częściej matka niż ojciec, ale czasem oboje – bardzo się angażują w wiarę swojego dziecka, kiedy jeszcze jest małe, do czasu pierwszej komunii św. Pierwsza komunia św. jest szczytem, czasem aż do przesady rozdmuchiwanym wydarzeniem rodzinnym. I czasem, niestety – jak nawet czytamy w prasie – przeżywanym dość po świecku, tak że uroczystość religijna służy tylko jako okazja do świeckiego przeżycia.
Obserwujemy również my, duszpasterze, że to zaangażowanie w wiarę nowego pokolenia – dziecka – słabnie z biegiem czasu. Im dzieci starsze, tym mniej się angażują rodzice: i matki, i ojcowie. Tymczasem, im dziecko starsze, tym bardziej potrzebuje wiary rodzi¬ców, zwłaszcza wiary ojca, ażeby mogło tę wiarę na nowo niejako przyjmować i przeżywać – bo im człowiek starszy, wciąż musi ją odnawiać.
Rodzina przekazująca wiarę – to jest wielki program, bogaty program. I dobrze, że przybywamy dzisiaj do sanktuarium kalwaryjskiego, ażeby tegoroczny program synodu archidiecezji naszej tutaj wobec Matki Bożej przemyśleć i przemodlić.
Drodzy bracia i siostry, oczywiście, że wszystko, co mogę powiedzieć w tej homilii, wskazuje tylko na szczegóły programu, na jego zarysy. Nie można w jednym przemówieniu powiedzieć wszystkiego, co się zawiera w tak obszernym temacie.
Chciałem więc tylko, ażebyście, drodzy bracia, podjęli ten temat – i dzisiaj, tutaj, w czasie waszej pielgrzymki, w czasie tej koncelebry, i później, w waszych parafiach, w waszych zespołach studyjnych, a nade wszystko w waszych rodzinach.
Dzisiaj do tego ołtarza przystępują – jak powiedziałem na początku – wraz z ks. rektorem neoprezbiterzy, kapłani nowo wyświęceni. Są to wasi synowie, synowie waszych rodzin. Powołanie kapłańskie, które się w nich rozbudziło, jest sprawdzianem tego przekazu wiary w całym Kościele krakowskim, w poszczególnych parafiach, a nade wszystko w poszczególnych rodzinach. Był to widocznie przekaz wiary skuteczny, był to widocznie przekaz wiary przekonywający. Bo przecież ci młodzi kapłani w swojej drodze do kapłaństwa musieli pokonać różne trudności. Wiecie dobrze, że dzisiaj w szkołach średnich czyni się jak gdyby całe obstawy, ażeby utrudnić pójście na studia teologiczne maturzystom i absolwentom. Tego roku rozsyłano różne anonimowe listy, żeby im to zohydzić. To wszystko jeszcze raz potwierdza, w jakim świecie żyjemy. Jeżeli w tych warunkach trafiają do seminariów synowie naszych rodzin, jeżeli podejmują się te przeszkody przezwyciężać i trudności pokonać, to znaczy, że przekaz wiary naszego Kościoła, naszych parafii i naszych rodzin jest skuteczny. A przecież ci młodzi kapłani nie tylko musieli pokonać te przeszkody, musieli pokonać jeszcze i inne, wynikające z samego powołania. Przecież wielu z nich – chociaż to jest zasadniczo zastrzeżone – musiało odbyć służbę wojskową, a w czasie tej służby nie tyle przygotowywali się – jak wiemy – do obrony Ojczyzny, ile przede wszystkim usiłowano im wybić z głowy powołanie kapłańskie, a nawet wiarę. Mimo to znikoma tylko część nie wróciła do seminarium. Większość z tych, co służyli w wojsku, wrócili i dzisiaj stoją przy ołtarzu. Więc ten przekaz wiary – jak dotąd – jest skuteczny, jest mocny. Trzeba nam jednak liczyć się z narastającymi trudnościami. Program niewiary dysponuje wszystkimi środkami bogatymi, chociaż to jest z krzywdą większości obywateli, bo przecież wszyscy mamy te same prawa, żeby na przykład korzystać z prasy, radia, telewizji – nie tylko niewierzący; nawet ośmieliłbym się powiedzieć, że w większości powinniśmy z tego korzystać my, wierzący, bo stanowimy większość tego narodu, tego społeczeństwa.
Otóż jeżeli ten wysiłek, który jest podejmowany programowo dla burzenia wiary, dla jej podkopywania, który dysponuje tylu środkami – środkami tzw. bogatymi, wciąż się utrwala i nasila, musi się także utrwalać i nasilać nasz wysiłek: wysiłek duszpasterski, wysiłek apostolski naszego Kościoła, każdej parafii, każdej rodziny, ażeby ten przekaz wiary mimo to pozostawał dalej skuteczny i żeby wiara odnosiła zwycięstwo nad niewiarą. A to jest bardzo ważne zwycięstwo, to jest zwycięstwo zasadnicze chrześcijanina, zgodne z tym, co powiedział św. Jan: „To jest zwycięstwo nasze – wiara nasza”.
Drodzy bracia, na tym ołtarzu złożymy Najświętszą Ofiarę i zwiążemy tę Ofiarę reprezentantów świata męskiego naszej archidiecezji i wszystkich tutaj obecnych z żarliwą modlitwą, ażeby rodzina, tak jak dotąd, tak nadal, owszem, jeszcze bardziej, była tym pierwszym środowiskiem przekazującym wiarę, przekazującym ją skutecznie, przekazującym ją dojrzale; żeby ta nasza rodzina była zdolna w imię nienaruszalnych swoich praw chrześcijańskich, ludzkich i obywatelskich bronić tego zasadniczego swego posłannictwa, które polega na przekazywaniu wiary w rodzinie, a przez rodzinę w społeczeństwie.
Z tym to przybywacie, drodzy bracia, do Matki Bożej, która od tylu pokoleń dzieli wszystkie troski ludu Bożego naszej archidiecezji. Dzieli także i troski naszego pokolenia. Ufamy, że z Jej macierzyńską pomocą podejmujemy te trudne nasze zadania i urzeczywistnimy je za łaską Bożą. Amen.

 

 

(K. Wojtyła, DO TRONU ŁASKI – KAZANIA PRZEMÓWIENIA HOMILIE W SANKTUARIUM PASYJNO – MARYJNYM W KALWARII ZEBRZYDOWSKIEJ, 2009)
 



POLECAMY

Wybrane intencje

Matko Boska Kalwaryjska , dziękuję ci za otrzymane łaski i proszę cię serdecznie o zdrowie i mądrość dla mnie. Dopomuż mi być wytrwałym i niezmiennym w swoich myślach. Podejmować sluszne decyzje. Również proszę cię o pokorę, zdrowie oraz o twoją opiekę – a także o opiekę nad całą moją rodziną. Amen

Andrzej Letniowski - MOŚCISKA


PIELGRZYM
KALWARYJSKI

Pielgrzym nr 73/2024


Temat numeru:
JA JESTEM Z WAMI