Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę w imieniu wszystkich obecnych tutaj księży biskupów przywitać was, drodzy pielgrzymi, mężczyźni, mężowie i młodzieży archidiecezji krakowskiej. Witam wszystkich obecnych! Cieszę się z tego, że jesteście tu znowu w tym roku, podobnie jak w latach poprzednich. Wiem, że wielu przybyć nie mogło. Wiemy o różnych przeszkodach; tym bardziej cieszymy się z tego, że tylu przybyło.
Witam was najserdeczniej, witam w tej wspólnej modlitwie, która trwa już od wczorajszego wieczora; która przeszła przez dróżki, stacje drogi krzyżowej na wzgórzach kalwaryjskich i dotarła teraz do ołtarza. Przy ołtarzu rozpoczyna się Najświętsza Ofiara. Po Ewangelii będzie odczytany dzisiaj, z uwagi na swe wielkie znaczenie, list pasterski Episkopatu Polski na temat wychowania młodzieży. Ten list jest dzisiaj czytany we wszystkich kościołach na ziemi polskiej, również w naszej archidiecezji. Jest tak ważny i tak doniosły, iż trzeba, ażeby zapoznali się z nim w sposób szczególny pielgrzymi, którzy przybyli na Kalwarię.
(Czytanie listu pasterskiego)
Drodzy bracia, list którego słuchaliście, którego w dniu dzisiejszym słuchają wszyscy wierzący Polacy, a także i niewierzący, jest – jak powiedziałem na początku – dokumentem doniosłym. O doniosłą sprawę w nim chodzi, o sprawę wychowania. I dlatego też uważałem za rzecz właściwą, ażeby przede wszystkim ten list został odczytany dzisiaj, wobec was, zgromadzonych na pielgrzymce w Kalwarii.
Porusza on sprawę, temat, który miał być i tak przedmiotem kazania w czasie tej pielgrzymki. Tematem tym jest posłannictwo i zadanie mężczyzny w rodzinie. Sprawa, o której mówi list, odnosi się do wszystkich. Odnosi się do mężczyzn i do kobiet, do ojców i do matek; do całej młodzieży, męskiej i żeńskiej. Poza tym zdaje się, że ta sprawa domaga się przede wszystkim męskiej decyzji, męskiej roztropności i męskiej odwagi.
Pozwólcie, drodzy bracia, że – jeszcze nawiązując do dnia dzisiejszego – rzucę ten wielki temat na tło rocznicy, którą dzisiaj cały Kościół katolicki przeżywa: jest to 10 rocznica śmierci papieża Jana XXIII, sługi Bożego. Postać, którą czci współczesna ludzkość: nie tylko katolicy, ale i chrześcijanie, wyznawcy religii pozachrześcijańskich, a nawet ludzie niewierzący. Dają temu wyraz; i, o dziwo, w prasie dzisiejszej można wyczytać wspomnienie tej rocznicy. Nawiązuje się zwłaszcza do tego, co papież Jan XXIII uczynił dla sprawy pokoju w świecie współczesnym.
Istotnie uczynił bardzo wiele, zarówno swoim bezpośrednim działaniem, swoimi interwencjami, jak zwłaszcza swoją encykliką o pokoju w świecie współczesnym. Nieraz się i nasze polskie czynniki powołują na tę encyklikę Jana XXIII.
Trzeba by więc zasiąść do lektury tego dokumentu. Może by trzeba zasiąść wspólnie, a nie tylko pojedynczo, i odczytać dokładnie, na czym Jan XXIII buduje pokój pomiędzy ludźmi i pomiędzy ludami. Podkreśla tam na pierwszym miejscu prawa człowieka, zwłaszcza te prawa, które są ściśle związane z duchową naturą i osobową godnością człowieka. Jest to prawo do prawdy, prawo do wolności, prawo do sprawiedliwości i prawo do miłości. Tak stawia te rzeczy następca św. Piotra, głosząc naukę Bożą. Ale przecież ta Boża nauka jest równocześnie jak najbardziej ludzka. Że tak jest, wystarczy wczytać się chociażby w Kartę Praw Człowieka, którą po zakończeniu II wojny światowej ogłosiła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Podkreśla się tam te same prawa osoby ludzkiej. Bo wszyscy, wobec straszliwych doświadczeń tej wojny, odczuli dogłębnie, że jeżeli ludzkość i ludzie mają żyć w pokoju, muszą być przede wszystkim zachowane prawa człowieka.
To, o czym mówią biskupi polscy w swoim dzisiejszym słowie pasterskim, jest ściśle związane z prawami człowieka. Bo prawem człowieka jest prawo do założenia rodziny; to jest prawo mężczyzny i kobiety; i prawem człowieka jest prawo do wychowania w tej rodzinie własnych dzieci wedle swoich przekonań. To prawo rodziny jest jej prawem wewnętrznym.
Ale wiadomo, że rodzina żyje w wielkim społeczeństwie: w narodzie i w państwie. Dlatego też to prawo rodziny musi wejść w poczet praw państwowych.
Kiedy to mówię, mówię o faktach prawnych, które wyznaczają także porządek państwowy w naszym państwie. Słowo pasterskie biskupów odwołuje się do tych praw. Trzeba, ażebyśmy wszyscy, jako wyznawcy Chrystusa, umieli się odwoływać do tych praw, bo to są nasze prawa. To są prawa społeczeństwa, to są prawa narodu, którego ogromną większość stanowią ludzie wierzący.
Drodzy bracia, kiedy tutaj przybyliśmy, trudno nam nie poruszyć tego tematu: jest on bowiem tematem najważniejszym. Na pewno nie ma ważniejszej sprawy dla społeczeństwa, dla narodu i dla rodziny, jak sprawa wychowania nowego pokolenia. To jest przecież przyszłość.
Jednakże w obrębie tej najważniejszej sprawy jest jeszcze jedna o szczególnej randze. Ta sprawa dotyczy prawdy o wolności ludzkich przekonań. I musimy uczynić wszystko, ażeby ta prawda i wolność naszych chrześcijańskich przekonań były respektowane w dziedzinie wychowania młodzieży w naszym państwie zgodnie z prawami, które w nim obowiązują.
Biskupi polscy zwracają się do całego społeczeństwa; zwracali się wielokrotnie do władz, przedkładając w tej sprawie stanowisko nie tylko swoje, ale stanowisko całego wierzącego społeczeństwa polskiego. Przecież, drodzy bracia, wy wszyscy, jak tutaj stoicie, na pewno z całej duszy chcecie tego, ażeby wasze dzieci zachowały ten skarb wiary, który dla was i dla nich jest największym dobrem. Z całej duszy tego chcecie! Przecież wy z całej duszy jesteście przeciwko temu, ażeby ten skarb wiary odbierano naszym dzieciom i żeby dzieci rodziców wierzących podporządkowywano wychowaniu sprzecznemu z naszą wiarą.
Dlatego też musimy wspólnie dążyć, tak jak na to wskazuje list, słowo pasterskie biskupów polskich, do tego, ażeby zabezpieczyć te prawa, które są naszymi prawami. Musimy do tego dążyć wspólnie, ponieważ to, co na ten temat dotychczas powiedziano, nie daje gwarancji, że te prawa są respektowane. Jak mówi list: „przemilczano prawa rodziców wierzących”; przemilczano prawa i obowiązki Kościoła. Bo przecież Kościół bierze ogromny udział w wychowaniu młodego pokolenia wierzącego społeczeństwa. Ten udział Kościoła jest wieloraki. Polega on na pracy duszpasterskiej. Polega przede wszystkim na katechizacji: na nauczaniu zasad wiary i moralności chrześcijańskiej. To są zasady wypróbowane. Ich chcemy się trzymać; tym bardziej że widzimy, jak gwałcenie tych zasad nie przynosi dobrych skutków w życiu społeczeństwa. Jesteśmy świadkami demoralizacji. Jesteśmy zwłaszcza świadkami wielkiego zagrożenia moralnego młodzieży. I my nie widzimy innej drogi poza tą, wypróbowaną przez tysiąc lat, drogą wiary i moralności chrześcijańskiej. Żądamy więc, ażeby tę drogę uszanowano. Zwłaszcza gdy chodzi o tę przeważającą część społeczeństwa, którą stanowią wierzący rodzice i wierzące dzieci.
Moi drodzy bracia, niech to, coście teraz uczynili, będzie dowodem, że razem ze mną – razem z nami tu zgromadzonymi biskupami, razem z całą konferencją Episkopatu Polski – odczuwacie te sprawy i tak samo je stawiacie.
Przed tygodniem mówiłem o tej samej sprawie w Piekarach Śląskich wobec mężczyzn diecezji katowickiej, którzy tam się zgromadzili w liczbie chyba około 200 tysięcy. I wszyscy oni dawali wyraz tej wspólnoty, jaka nas łączy wobec sprawy najdonioślejszej. A my, duszpasterze, kapłani, biskupi, ze szczególną troską myślimy o tym, jak będzie wyglądał nowy rok szkolny w katechizacji.
Bo przecież my wiemy, jak bardzo absorbująca jest ta działalność duszpasterska. Wspomniano w liście biskupów polskich, że zajmuje ona u poszczególnego kapłana-duszpasterza czasem około 30 godzin tygodniowo; u jednego. A teraz pomyślcie, ile stanowi w poszczególnych parafiach, zwłaszcza w parafiach wielkich, wielotysięcznych, gdzie te godziny katechizacji idą już nie w dziesiątki, ale w setki godzin. Na to wszystko musi być miejsce. I to jest nasze wspólne zadanie, drodzy mężowie, rodzice, młodzieży, ażeby ten czas i to miejsce na katechizację, na nauczanie religii naszych polskich dzieci znalazło się również od przyszłego roku szkolnego, tak jak to było dotąd.
Bardzo cenimy wszystkie zadania wychowawcze, wszystkie zainteresowania. Jednakże, jako ludzie wierzący, z najgłębszych pobudek stawiamy na pierwszym miejscu naukę wiary i zasad chrześcijańskiej moralności. Tego będziemy strzegli; będziemy strzegli wspólnie. O to będziemy zabiegali z całą stanowczością, z całą wytrwałością. Będziemy to przedkładali na wszystkich szczeblach władzy: poczynając od najwyższych, kończąc na terenowych. Musi być miejsce na naukę religii katolickiej w naszej od tysiąca lat katolickiej Ojczyźnie! Nie zasłużyliśmy na to, żeby po tysiącleciu, żeby po tych doświadczeniach i próbach najcięższych, rozbiorowych, okupacyjnych, w których Kościół szedł ręka w rękę z narodem polskim, zdawał najtrudniejsze egzaminy, nie wahał się swoich kapłanów tracić tysiącami w obozach koncentracyjnych, żeby po tym wszystkim nie było w Polsce miejsca na naukę religii!
Drodzy bracia, przybyliśmy tutaj na modlitwę, i to wszystko, co słyszymy, musi się stać przede wszystkim przedmiotem naszej modlitwy. Modlitwy wytrwałej. Modlitwa wznosi się ku Bogu, ale drąży także głęboko w sumienie człowieka, w jego duszę. Modlitwa idzie ku Bogu, ale kształtuje także najgłębiej wspólnotę ludzką. Dlatego też w ślad za tym, co powiedzieli nam w swoim dzisiejszym liście pasterskim biskupi polscy, będziemy wytrwale się modlić. Będziemy zanosić do Boga modlitwę w tej najważniejszej dla nas sprawie.
Mamy już takie wypróbowane sposoby modlitwy, teksty modlitewne. Jest pieśń-hymn wierzących Polaków, którą tak często śpiewamy od wielu dziesięcioleci: „My chcemy Boga”; wyznanie wiary i wyznanie woli: „My chcemy Boga!” To wyznanie musi się teraz ze szczególną siłą roznosić po całej ziemi polskiej, po całej archidiecezji krakowskiej; „My chcemy Boga”! Nie tylko chcemy chleba, nie tylko chcemy dóbr materialnych, doczesnych, postępu cywilizacji, rozwoju przemysłu: „My chcemy Boga”!
Z całą siłą musi się to wołanie roznosić po naszej archidiecezji; powiedzcie to wszystko swoim braciom, powiedzcie to w waszych wszystkich parafiach. – Zwłaszcza druga zwrotka tej pieśni: „My chcemy Boga w rodzin kole, w troskach rodziców, w dziatek snach; my chcemy Boga w książce, w szkole, w godzinach wytchnień, w pracy dniach!”
Śpiewajcie to wszędzie: niech to będzie wołanie całego wierzącego społeczeństwa na ziemi polskiej – nieustające wołanie. Jeżeli nie możemy inaczej, to przynajmniej tak wołać będziemy!
I jeszcze jedno. Od czasu naszego Milenium, Tysiąclecia Chrztu, przyjął się zwyczaj śpiewania w Polsce apelu jasnogórskiego; „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. Śpiewaliśmy to przed Tysiącleciem, śpiewaliśmy to w Roku Tysiąclecia, śpiewamy dalej. Trzeba, żebyśmy śpiewali; bo przecież tak bardzo wszystkie sprawy Kościoła, ludu Bożego, Ojczyzny naszej wiążemy z Nią, Maryją, Królową Polski; wiążemy z Nią, do Niej się zwracamy tym apelem, w którym jest wezwanie skierowane do nas: „jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. Potrzeba nam wielkiej czujności.
Drodzy bracia, to nie jest nic nowego; Pan Jezus tyle razy powiedział swoim uczniom: czuwajcie! czuwajcie! Jeszcze wtedy, kiedy ważyły się losy Jego męki w Ogrojcu, przybliżył się do nich i powiedział: czuwajcie i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie. Dlatego trzeba nam dzisiaj śpiewać apel jasnogórski: jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. Tak musi śpiewać każdy wierzący Polak, tak musi śpiewać każda rodzina, każda parafia, bo sprawa, o którą chodzi, domaga się czujności, czuwania. Czuwania każdego i czuwania wszystkich.
Drodzy bracia, weszliśmy – wraz z Tysiącleciem Chrztu – w okres nowy, w okres, w którym wiara nasza staje się przedmiotem wielkiej próby. Może są ludzie – są na pewno – którzy w czasie tej próby odchodzą; mówiąc najłagodniej – odchodzą. Pan Jezus kiedyś powiedział do apostołów: „Czy i wy odejść chcecie?” I wtedy Mu odpowiedzieli: „Dokąd pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego!”
Drodzy bracia, wy, którzy tu dzisiaj stoicie, mówicie tak samo do tego Chrystusa, który złoży przez ręce biskupa swoją Ofiarę na ołtarzu: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego! I dlatego zostajemy; zostajemy bez względu na to, ile może nas to kosztować. Zostajemy, bo taka jest nasza wiara, bo tak nam dyktuje nasze sumienie. Zostajemy, bo taką wspaniałą lekcję przekazały nam dzieje naszej Ojczyzny. Zostajemy!
I chcemy, ażeby wszyscy ci, co zostają – czuwali. Czuwali nad sprawą najważniejszą; nad sprawą, która określa naszą przyszłość: sprawą naszej młodzieży, następnego pokolenia.
Drodzy bracia, oto są te nasze modlitwy, które pragnę tutaj z tego miejsca zapowiedzieć. Zapowiedzieć wam obecnym i zapowiedzieć całej archidiecezji: będziemy się modlili. Niech ta modlitwa mówi głośno do Chrystusa i do Maryi: My chcemy BOGA!