Kontakt Klasztor w Kalwarii

Klasztor oo. Bernardynów  
ul. Bernardyńska 46,
34-130 Kalwaria Zebrzydowska
tel. +48 33 8766 304;
tel. +48 33 8765 499;
tel. +48 33 8765 301;
Zakrystia wew. 249;
Recepcja Domu Pielgrzyma:
tel. +48 33 8765 539;
Dewocjonalia +48 33 8765 525;
Gastronomia +48 608 211 992;
email: info@kalwaria.eu


Msze święte w Kalwarii

MSZE ŚWIĘTE W NIEDZIELE I ŚWIĘTA:  
 06.00, 07.00, 09.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.00, 19.00

MSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE:  
 06.00, 07.00, 08.00, 09.00, 12.00, 17.00*, 19.00**

SPOWIEDŹ W SANKTUARIUM:  
 Od 1 XI do Niedzieli Palmowej (sezon zimowy) - 6.00 - 17.30
Od Niedzieli Palmowej do 31 X (sezon letni) - 6.00 - 19.30



Misjonarze miłosierdzia – świadkowie bliskości Boga.





W Środę Popielcową Papież Franciszek rozesłał misjonarzy miłosierdzia. Wśród nich jest dwóch zakonników posługujących w Sanktuarium Kalwaryjskim: o. Azariasz Hess OFM i o. Wojciech Frączyk OFM. Szczególnym zadaniem misjonarzy jest głoszenie miłosierdzia Bożego podczas wielkopostnych rekolekcji, misji, kazań i katechez. Istotnym elementem ich posługi ma być spowiadanie. Na mocy przywileju papieża, mają prawo do rozgrzeszania z grzechów, dotychczas zarezerwowanych jedynie dla Stolicy Apostolskiej.

Z Polski pochodzi 76 z prawie 1,1 tys. misjonarzy. Część z nich została wybrana przez biskupa diecezji lub przełożonego zakonnego. Inni, po uzyskaniu odpowiedniej zgody przełożonego, sami zgłaszali swoją kandydaturę do Watykanu. Jest też taka grupa duchownych, którzy wytypowani zostali bezpośrednio przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.

Zachęcamy do lektury rozmowy z jednym z dwóch kalwaryjskich misjonarzy miłosierdzia – o. Azariaszem Hessem OFM, kustoszem Sanktuarium:

„Bycie misjonarzem miłosierdzia jest powierzoną wam odpowiedzialnością, wzywającą was, byście sami osobiście byli świadkami bliskości Boga i Jego sposobu miłowania” – mówił papież Franciszek podczas audiencji dla misjonarzy miłosierdzia w Watykanie. W jaki sposób Ojciec tej bliskości Boga doświadcza?

Proszę pozwolić, że zanim odpowiem na to pytanie, zwrócę uwagę na bardzo ważny wymiar bycia misjonarzem miłosierdzia, o którym Pani wspomniała, a jest nim… odpowiedzialność. Papież Franciszek w kontekście Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia przypominał wszystkim kapłanom o odpowiedzialności, gdyż jest ona nierozerwalną częścią posługi miłosierdzia, wpisanej w życie i posługę każdego kapłana. Obchody Jubileuszu Miłosierdzia się zakończą, misja misjonarza miłosierdzia wygaśnie, a odpowiedzialność wypływająca ze święceń pozostanie i w ten sposób „sztafeta miłosierdzia” trwać będzie aż do skończenia świata.

Co do bliskości Boga, aby być jej świadkiem, to trzeba najpierw jej doświadczyć. Każdy człowiek na swój sposób tej bliskości doświadcza na tyle, na ile pozwoli Panu Bogu w swym życiu działać, ile miejsca Mu zrobi. Pan Bóg obdarzył nas wolnością i tę naszą wolność szanuje. Zawsze zaprasza, proponuje, ale nigdy nie zmusza!

Pyta Pani, jak ja tej bliskości Boga doświadczam… Cóż, myślę, że każdy kapłan może powiedzieć, że w sposób najbardziej namacalny doświadcza jej, gdy każdego dnia sprawuje Najświętszą Eucharystię. Pamiętam, jak w pierwszych dniach po święceniach prosiliśmy starszych, doświadczonych współbraci o jakieś wskazówki co do odprawiania Mszy św. i wtedy jeden z ojców powiedział: „Każdą Mszę św. odprawiaj tak, jakby miała być pierwszą i ostatnią zarazem w twym życiu”. W tym roku minie 25 lat od dnia, w którym zostałem wyświęcony na kapłana i chcę powiedzieć, że za każdym razem, gdy idę do ołtarza, te słowa sobie przypominam. Tej szczególnej bliskości Boga doświadczamy w konfesjonale. Zdarzają się takie sytuacje, że słuchając spowiedzi nie bardzo wiadomo, co powiedzieć czy doradzić, i wtedy sam Pan Bóg poprzez swego Ducha „podpowiada”, na co zwrócić uwagę, w czym i w jaki sposób pomóc… Przeżyłem wiele takich sytuacji. One wszystkie mówią o „bliskości i wspaniałości Boga”.

A co to według Ojca znaczy być „świadkiem sposobu miłowania Boga”?

Myślę, że odpowiedź znajduje się w ewangelicznej scenie z Wieczernika i stwierdzeniu Apostoła, którym poprzedził scenę umycia nóg Apostołom: „Umiłowawszy swoich na świecie do końca ich umiłował” (J 13,1). „Do końca”, czyli do ostatniej kropli krwi. Bezwarunkowo. Zatem, być świadkiem „sposobu miłowania Boga”, to znaczy nie stawiać siebie ponad Boga. On jest Sędzią. Papież Franciszek przypomniał nam, kapłanom: „Nie jest to nasz sposób, zawsze ograniczony, a czasami sprzeczny, ale Jego sposób miłowania i przebaczania, którym jest właśnie miłosierdzie”. To On przebacza, a kapłan użycza Mu jedynie ust i rąk; Być świadkiem „sposobu miłowania Boga” to znaczy przypominać wszystkim nieustannie, że Bóg nigdy nie męczy się przebaczeniem; że Jego miłość jest potężniejsza od ludzkiego grzechu i największej ludzkiej nędzy. Bardzo pasują do tego pytania słowa Pana Jezusa, które św. Siostra Faustyna zapisała w swym Dzienniczku: „Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma”. Dlatego być świadkiem „sposobu miłowania Boga” znaczy przypominać nieustannie o ufności wobec Boga. Ufność bowiem, zaufanie jest „kluczem” do Bożego Serca, z którego wypływa źródło niezliczonych łask i „naczyniem”, którym owe łaski mamy czerpać.

Papież Franciszek w Orędziu do młodych na ŚDM 2016 podzielił się swoim doświadczeniem sakramentu pojednania, które zmieniło jego życie. W jaki sposób w swoim życiu Ojciec doświadcza miłosierdzia Bożego i daru przebaczenia – jako spowiednik i jako penitent?

Myślę, że każdy z nas ma takie doświadczenie sakramentu pojednania, które w większym lub mniejszym stopniu wpłynęło bądź też zmieniło jego życie. Gdy o mnie chodzi, pamiętam w najdrobniejszych szczegółach spowiedź w jednym z krakowskich kościołów, gdy rok po święceniach z racji pierwszego piątku przystąpiłem do spowiedzi, a spowiednik nie tylko nie zostawił na mnie przysłowiowej suchej nitki, ale nie chciał udzielić mi rozgrzeszenia. Pamiętam doskonale, iż w materii spowiedzi chodziło o zaniedbanie obowiązków, a spowiedzi towarzyszył żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. Pomimo wielkiego zdziwienia i lęku, doświadczyłem również niesamowitego spokoju. Powiedziałem wtedy temu kapłanowi: „Wie ksiądz, ja księdzu bardzo dziękuję. Pan Bóg dał mi bowiem lekcję, jakim nigdy mam nie być w konfesjonale”. Poszedłem do innego kościoła, wyznałem te same przewinienia i bez problemu otrzymałem rozgrzeszenie. Ale tamtą spowiedź do dziś pamiętam. To jako penitent. A jako spowiednik… Cóż, przekonałem się niejednokrotnie, że także w tej dziedzinie nie ma przypadków. Pan Bóg sam „podsyła” nam niekiedy osoby, którym pomagając doświadczamy ogromu Bożego Miłosierdzia. Sam również Bożego Miłosierdzia doświadczyłem w bardzo konkretny sposób. Czuję się „dłużnikiem” Pana Boga, który dwukrotnie ocalił mnie od śmierci i dał nowe życie. Może dlatego, że – jak mówi Psalmista – „nie chce On śmierci grzesznika, lecz by się nawrócił i żył”. Dlatego w każdym człowieku, którego Pan Bóg stawia na mojej drodze, staram się widzieć przede wszystkim dobro, a mając świadomość, jak wiele od Boga otrzymałem i wciąż otrzymuję, i życia zabraknie, aby za to wszystko Panu Bogu podziękować.

Na czym polega odpowiedzialność złożona na ręce misjonarzy miłosierdzia?

Ufam, że nie będziemy musieli skorzystać z władzy szczególnej, czyli z przywileju rozgrzeszania z grzechów zastrzeżonych Papieżowi. Gdy pytamy, na czym ma polegać odpowiedzialność złożona w ręce misjonarzy miłosierdzia, to najbardziej wyczerpującą odpowiedź na to pytanie znajdziemy w słowach Papieża Franciszka, które skierował do misjonarzy miłosierdzia podczas spotkania w Watykanie przed oficjalnym rozesłaniem ich na cały świat. Powiedział wtedy m.in.: „Chciałbym przypomnieć, że w tej posłudze jesteście wezwani do wyrażenia macierzyństwa Kościoła. Kościół jest Matką, bo zawsze rodzi nowe dzieci w wierze… karmi wiarę, również dlatego, że oferuje przebaczenie Boga, odradzając do nowego życia, będącego owocem nawrócenia”. Jesteśmy powołani, aby być żywym wyrazem Kościoła, który jako matka przyjmuje każdego, kto do niego przychodzi, wiedząc, że poprzez niego jesteśmy wszczepieni w Chrystusa. Wchodząc do konfesjonału zawsze pamiętajmy, że to Chrystus przyjmuje, że to Chrystus wysłuchuje, to Chrystus przebacza, to Chrystus obdarza pokojem. Jesteśmy Jego sługami; i jako pierwsi potrzebujemy Jego przebaczenia. Dlatego niezależnie od tego, jaki grzech zostanie wyznany, czy też dana osoba nie potrafi wypowiedzieć, ale daje do zrozumienia, i to wystarcza – każdy misjonarz jest wezwany, by pamiętał o swojej grzeszności, pokornie służąc jako „narzędzie” Bożego miłosierdzia. Innym ważnym aspektem jest umiejętność dostrzeżenia obecnego w sercu penitenta pragnienia przebaczenia. Pragnienie to jest owocem łaski i jej działania w życiu człowieka, które pozwala odczuwać tęsknotę za Bogiem, Jego miłością i Jego domem. Nie zapominajmy, że właśnie to pragnienie tkwi u początku nawrócenia… Dajmy wiele miejsca na to pragnienie Boga i Jego przebaczenia; sprawmy, aby się ono pojawiło jako prawdziwy wyraz łaski Ducha Świętego, który prowokuje do nawrócenia serca. Chciałbym wreszcie przypomnieć jeden element, o którym się wiele nie mówi, ale który ma charakter kluczowy: wstyd. Niełatwo stanąć przed drugim człowiekiem – pomimo, że wiemy, iż reprezentuje Boga – i wyznać swój grzech. Doświadczamy wstydu zarówno z powodu tego, co popełniliśmy, jak i dlatego, że musimy to wyznać drugiemu człowiekowi. Wstyd to uczucie intymne, które ma wpływ na życie osobiste i wymaga ze strony spowiednika postawy szacunku i wsparcia. Bardzo często wstyd odbiera ci głos, i wypowiadasz się językiem gestów. Przed nami staje osoba „naga”, a także osoba, która nie potrafi mówić, ani nie wie, co powiedzieć, ze swoją słabością i ograniczeniami, ze wstydem bycia grzesznikiem i często niepotrafiąca tego powiedzieć. Nie zapominajmy: przed nami nie ma grzechu, lecz skruszony grzesznik, grzesznik, który wolałby takim nie być, ale nie potrafi. Osoba, która odczuwa pragnienie, by zostać przyjętą i uzyskać przebaczenie. Grzesznik, który obiecuje, że nie będzie chciał kiedykolwiek więcej oddalać się z domu Ojca i który z niewielkimi siłami, jakie w nim są, pragnie uczynić wszystko, aby żyć jako Boże dziecko. Nie jesteśmy zatem powołani, aby sądzić, z poczuciem wyższości, jak gdybyśmy byli wolni od grzechu; wręcz przeciwnie, jesteśmy powołani do pełnienia funkcji synów Noego, którzy wzięli okrycie, aby uchronić ojca od wstydu. Być spowiednikiem według serca Chrystusa oznacza okrycie grzesznika płaszczem miłosierdzia, aby już się nie wstydził i mógł odzyskać radość swej synowskiej godności, a także mogła wiedzieć w jakim jest miejscu. Zatem nie uda nam się doprowadzić owcy zagubionej do owczarni za pomocą klucza osądzenia, lecz świętością życia, która jest zasadą odnowy i reformy w Kościele”. Na zakończenie Ojciec św. wskazał jako przykład dwóch świętych szafarzy Bożego przebaczenia, św. Leopolda i św. Pio, którzy wraz z innymi świętymi kapłanami byli świadkami miłosierdzia Bożego. I dodał: „Oni wam pomogą. Kiedy odczujecie ciężar wyznanych wam grzechów oraz ograniczenia swojej osoby i waszych słów, ufajcie w moc miłosierdzia, które wychodzi na spotkanie wszystkim, jak miłość, która nie zna granic. I mówcie jak wielu świętych spowiedników: „Panie ja jemu przebaczam, umieść go na moim koncie”. Niech wam pomaga Matka Miłosierdzia i niech was chroni w tej tak cennej posłudze. Niech wam towarzyszy moje błogosławieństwo i proszę was, nie zapominajcie o mnie w modlitwie”.

Jakie znaczenie dla sanktuarium kalwaryjskiego ma fakt, że jego kustosz został misjonarzem miłosierdzia?

Wartym podkreślenia jest fakt, że wśród 76 misjonarzy miłosierdzia w Polsce, aż 18 to Bernardyni. Gdy zaś chodzi o Kalwarię, to nie tylko kustosz znajduje się w tej grupie. Nominację ma misjonarza miłosierdzia otrzymał również o. Wojciech Frączyk, który pełni w naszym sanktuarium funkcję spowiednika i kaznodziei. Podział naszych ról jest bardzo prosty. O. Wojciech pełni swe obowiązki na miejscu. Urząd kustosza wiąże się z częstymi wyjazdami i reprezentowaniem Sanktuarium, dlatego też wszędzie, gdzie jadę, zabieram „cząstkę Kalwarii”. Przecież Kalwaryjskie Sanktuarium od ponad czterech wieków głosi prawdę o Bożym Miłosierdziu wyrażoną w Męce Chrystusa i w pustym Grobie. Fakt, że w gronie misjonarzy miłosierdzia jest nas dwóch z Kalwarii, jest formą dostrzeżenia i docenienia tego szczególnego miejsca na mapie wiary zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.

„Uzdrawia, króluje, pociesza” – u Matki Bożej Kalwaryjskiej tysiące pielgrzymów doświadczają miłosierdzia. A jak to jest – żyć na co dzień w Jej bliskości, w tym świętym miejscu?

Każdemu, kto na co dzień związany jest z jakimś miejscem szczególnym, a takim niewątpliwie jest Kalwaria, grozi pokusa przyzwyczajenia, czy też pewnego rodzaju spowszednienia. Przypomina nam o tym łacińskie powiedzenie „Cotidiana vilescunt”, co znaczy „rzeczy codzienne powszednieją”. My, Bernardyni, codziennie obcujemy z Tajemnicą Bożego Miłosierdzia, którą wyrażają Kalwaryjskie Dróżki i łaskami słynący Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. O tym, jak wielka jest to Tajemnica, dają świadectwo sami Pielgrzymi, którzy na Kalwarię przybywają. W tym znajdujemy pewnego rodzaju „lekarstwo”, aby nam to wszystko, co Kalwaria w sobie kryje, nie spowszedniało. Wiemy, jak wiele z tego „rezerwuaru wiary, nadziei i miłości” czerpał największy spośród Kalwaryjskich Pielgrzymów, św. Jan Paweł II. Od najmłodszych lat pielgrzymował na Kalwarię. Często bywał tu jako student, a szczególnie często jako Biskup i Metropolita Krakowski. Sam podczas I Pielgrzymki do Polski w 1979 r. wyznał, że „prawie żadna z tych spraw, które czasem niepokoją serce biskupa, a w każdym razie pobudzają jego poczucie odpowiedzialności, nie dojrzała inaczej, jak tutaj, przez domodlenie jej w obliczu wielkiej tajemnicy wiary, jaką Kalwaria kryje w sobie”. Oto wskazówka. Przybywając na Kalwarię w Jubileuszowym Roku 400-lecia jej powstania, Jan Paweł II mówił też: „Matka Bożego Syna zwraca swe miłosierne oczy ku troskom człowieka strapionego i wyprasza takie rozwiązanie trudnych spraw, że zdumiewa się on potęgą i mądrością Bożej Opatrzności”. Świadomość tego pomaga, aby codziennie na nowo uczyć się Kalwarii, zachwycać się treściami, jakie ona w sobie kryje i dzielić się nimi z przybywającymi tu Pielgrzymami. Wszystko bowiem, czym Kalwaria jest, mówi o niezgłębionym miłosierdziu Boga do człowieka, wyrażonym w męce i zwycięstwie Chrystusa oraz w miłości i dobroci Matki.

Rozmowę przeprowadziła Magdalena Dobrzyniak. Wywiad ukazał się w kwartalniku “Pielgrzym Kalwaryjski” nr 54/2016.

 


11697 11698