LIST KARD. PIZZABALLI DO PIELGRZYMÓW ZGROMADZONYCH W KALWARII ZEBRZYDOWSKIEJ
Sytuacja panująca obecnie w Ziemi Świętej uniemożliwiła Kardynałowi Pizzaballi udział w kalwaryjskim odpuście. Publikujemy pełną treść listu, który skierował do pielgrzymów modlących się w tych dniach w Polskiej Jerozolimie.
Drodzy bracia i siostry,
niech Pan obdarzy was pokojem!
Bardzo żałuję, że nie mogę być z wami w tych dniach, jak to było zaplanowane od wielu miesięcy. Niestety, gdy podjęliśmy to zobowiązanie, nikt nie przewidział tego, co wkrótce nastąpi. Od października Ziemia Święta pogrążyła się w jednym z najgorszych okresów w swojej najnowszej historii, nie wiedząc, jak i kiedy wyjść z tej tragicznej sytuacji.
Wiecie, co się wydarzyło, więc nie będę wchodził w szczegóły. W ostatnich dniach znalazłem się w trudnej sytuacji, w której musiałem podjąć decyzję, czy wyjechać, czy odłożyć lub anulować przyjęte zobowiązania. Klimat niepewności był i pozostaje wielki, niepokój wśród ludności bardzo wysoki. Z tego powodu postanowiłem, że w tak niepewnej sytuacji, w ogólnym klimacie nieufności, konieczne jest, abym pozostał z moją wspólnotą kościelną, modlił się razem z nią i dodawał otuchy.
Jak wiecie, poprosiłem naszą diecezję, by modliła się o pokój w tych decydujących dniach, gdy wielcy tego świata i tego regionu decydują o losach wojny. Zauważyłem, że liczne Kościoły lokalne na całym świecie również podjęły tę prośbę. To był piękny znak jedności i solidarności z Kościołem w Jerozolimie, co poruszyło nas wszystkich. Dlatego też w tym momencie musiałem zostać tutaj, być z moją wspólnotą, moim Kościołem i wspólnie się modlić, umacniając naszą nadzieję, opartą na zmartwychwstaniu Chrystusa.
Nie wiemy, co się wydarzy i czy rzeczywiście możemy mieć nadzieję, że ten etap wojny wkrótce się zakończy. Ale oczywiście będziemy musieli jeszcze przez długi czas radzić sobie z katastrofalnymi konsekwencjami tej wojny. Przez całe dziesięciolecia życia w Ziemi Świętej nigdy nie widziałem tyle cierpienia, ale też takiej nienawiści, animozji, pragnienia zemsty, odrzucenia drugiego człowieka. Głębokie i bolesne rany, które wywołała ta wojna, będą potrzebowały długiego czasu, aby się zagoić. Ale przede wszystkim potrzebujemy ludzi w świecie polityki, religii i edukacji, którzy zajmą się tymi zranieniami, aby zapobiec dalszej przemocy. Trzeba przerwać błędne koło odwetu i otworzyć się na wzajemny szacunek.
Nasza wspólnota chrześcijańska w Ziemi Świętej kontynuuje swoją działalność w sposób możliwy w tym czasie. Niestety, wiele działań jest wstrzymanych z powodu konfliktu.
Oprócz tragedii w Gazie, o której zapewne wiecie, wiele rodzin na Zachodnim Brzegu pozostało bez pracy od października, a perspektywy powrotu do normalności są bardzo małe. Ta sytuacja coraz bardziej zubaża nasze rodziny, które już przed wojną były w trudnym położeniu. Do tego należy dodać niemal codzienne starcia pomiędzy żydowskimi osadnikami a mieszkańcami palestyńskich wiosek w całym rejonie Zachodniego Brzegu, tworząc klimat ciągłego napięcia. Także wielu z naszych wiernych zostało aresztowanych.
W Gazie Patriarchat aktywnie wspiera nie tylko własne wspólnoty parafialne, ale również okoliczną ludność, dysponując centrum dystrybucji żywności, kilkoma szpitalami, które wkrótce podejmą swą działalność, oraz szkołą, którą chcemy ponownie otworzyć w przyszłym miesiącu.
Podsumowując, jeśli z jednej strony przemoc wojenna dotyka bezpośrednio i pośrednio wszystkie rodziny, Kościół stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby pomagać i wspierać, a także powiedzieć słowo prawdy, głoszone spokojnie, ale stanowczo. W obliczu tragizmu tej chwili nie chcemy i nie możemy pozostać bierni. Musimy angażować się we wspieranie, zachęcanie i dodawanie otuchy. Nie tylko „słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). A możemy tego dokonać dzięki wsparciu całego Kościoła i także waszemu.
W tym momencie przypominają mi się słowa proroka Izajasza przeciwko Babilonowi, który powiedział w swoim sercu: „Tylko ja i nikt inny” (Iz 47,8.10). Naprawdę nie jesteśmy daleko od tej postawy. Zamiast uznawać, że jesteśmy częścią życia innych, zamiast uznawać, że jesteśmy tu z woli Bożej, a nie z powodu błędów historii, mówimy sobie: „Tylko ja i nikt inny!” i odrzucamy siebie nawzajem.
Kalwarię zawsze łączyła szczególna więź z Ziemią Świętą, dla której niezmiennie stanowiła stały punkt odniesienia.
Podkreślając mój smutek, że nie mogę być z wami i potwierdzając, że przybędę, gdy tylko okoliczności pozwolą, dziękuję za wszystko, co zrobiliście i robicie, by wesprzeć Ziemię Świętą.
Różne instytucje Ziemi Świętej, Patriarchat Łaciński, Kustodia Ziemi Świętej i wiele innych podmiotów są bardzo wdzięczne za waszą przyjaźń, zawsze bardzo konkretną i skuteczną.
Niech to wasze spotkanie, podczas którego będziecie się modlić i słuchać różnych głosów z Ziemi Świętej i na jej temat, będzie okazją do wzmocnienia waszej więzi z ziemią Jezusa, z ludami, które ją zamieszkują, zachowując nieustannie pogodę ducha i wolność, zdolność do kochania i służenia wszystkim z prostotą i w sposób konkretny.
Wasze wsparcie i przyjaźń są dla nas ważnym punktem odniesienia. A w tych czasach wielkich wstrząsów i zniszczeń posiadanie prawdziwych, stałych i konkretnych przyjaciół jest wielką pociechą.
Niech Maryja Panna, Matka Jezusa, wstawia się za ludami Ziemi Świętej, za wami wszystkich i niech przyniesie nam najbardziej oczekiwany dar – pokój!
Z Chrystusowym pozdrowieniem
Kard. Pierbattista Pizzaballa OFM,
Łaciński Patriarcha Jerozolimy
fot. Vatican Media