Kustosz sanktuarium: W Betlejem ludzkość otrzymała najcudowniejszy dar!
– Największym naszym skarbem i dobrem jest wiara, jest Jezus Chrystus, jako centrum tej wiary. Trzeba, byśmy Go przyjęli do kołyski swojego serca – mówił o. Cyprian Moryc OFM w Uroczystość Narodzenia Pańskiego. Kustosz sanktuarium wygłosił kazanie i złożył Pielgrzymom świąteczne życzenia.
Przez cały dzień do sanktuarium przybywały prawdziwe tłumy wiernych. Ujmujący był widok całych rodzin, szczególnie małżeństw z małymi dziećmi modlących się w bazylice i odwiedzających kalwaryjską szopkę.
Uroczystej sumie w Dzień Narodzenia Pańskiego przewodniczył o. Konrad Cholewa OFM, Definitor Generalny Zakonu Braci Mniejszych. Zwracając się do zebranych szczególnie dziękował rodzicom, którzy przyprowadzają swoje dzieci do Boga.
– Jak wiemy, dzieci same do kościoła nie przyjdą, trzeba je przyprowadzić, dlatego dziękuję wszystkim rodzicom, że pokazujecie swoim dzieciom prawdziwe wartości i uczycie je piękna wiary – zaznaczył.
Ojciec Cyprian podczas kazań zwracał się do wszystkich, którzy w ostatnim czasie uczestniczyli w przygotowujących do świąt nabożeństwach adwentowych. Podziękował też wiernym, którzy zechcieli święta spędzić z kalwaryjskimi bernardynami oraz tym, którzy przysłali świąteczne życzenia i podarunki.
– Dziękuję za tyle dobrych słów, życzeń i prezentów, które nadsyłały, czy przynosili pojedyncze osoby, czy też różne instytucje. Bardzo jesteśmy wdzięczni za wszystkie te gesty i za to, że chcecie spędzać z nami święta – podkreślił kustosz.
W dalszych słowach powiedział, ze wielką postawą bożonarodzeniową jest pokora. Stwierdził, że współczesność jest zmęczona wręcz niebotyczną pychą. Ludzie są zmęczeni tym, by być wyższymi.
– Trzeba podziwiać, adorować pokorę Boga, bo rzeczywiście w Jezusie Chrystusie serce Boga w tę świętą noc pochyliło się bardzo nisko, aż do stajenki. Bóg przyszedł w stajni ze zwierzętami. Nie było dla Niego miejsca. Stwórca nieba i ziemi nie był przyjęty przez swoich. Ta pokora Boga to niebo na ziemi. Bóg przez swoje upokorzenie, uniżenie w Dzieciątku Jezus uchylił nam nieba – podkreślił kapłan.
Przypomniał też, że Jezus przyszedł z nieba, dlatego musimy nauczyć się Jego nadprzyrodzonego języka miłości, by z Nim rozmawiać. Opowiedział starożytną legendę o pasterzach, którzy przyszli do szopki, ale jeden z nich był tak biedny, że nic nie przyniósł. Kiedy Maryja przyjmowała dary od pozostałych przybyszów, ponieważ w rękach trzymała Dzieciątko Jezus, podała Je owemu biednemu pastuszkowi.
– Ten najbiedniejszy, z pustymi rękami, otrzymał największe szczęście, otrzymał Jezusa. To jest właśnie dla nas wskazówka, żeby odrzucić nasze wyobrażenia, nasze wielkości, nasze złudne bogactwa, nasze
iluzje. I w takiej pokorze, prostocie, w takim ogołoceniu stanąć przed Bogiem, aby móc Go przytulić nie tylko do swojego serca, nie tylko wziąć w ramiona, ale złożyć w kołysce własnego serca – podkreślił.
Na koniec życzył pokory i umiejętności dotrzymywania towarzystwa Emmanuelowi w codzienności, by ją przemieniać w czas świąteczny i pełen światła.




















