Kontakt Klasztor w Kalwarii

Klasztor oo. Bernardynów  
ul. Bernardyńska 46,
34-130 Kalwaria Zebrzydowska
tel. +48 33 8766 304;
tel. +48 33 8765 499;
tel. +48 33 8765 301;
Zakrystia wew. 249;
Recepcja Domu Pielgrzyma:
tel. +48 33 8765 539;
Dewocjonalia +48 33 8765 525;
Gastronomia +48 608 211 992;
email: info@kalwaria.eu


Msze święte w Kalwarii

MSZE ŚWIĘTE W NIEDZIELE I ŚWIĘTA:  
 06.00, 07.00, 09.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.00, 19.00

MSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE:  
 06.00, 07.00, 08.00, 09.00, 12.00, 17.00*, 19.00**

SPOWIEDŹ W SANKTUARIUM:  
 Od 1 XI do Niedzieli Palmowej (sezon zimowy) - 6.00 - 17.30
Od Niedzieli Palmowej do 31 X (sezon letni) - 6.00 - 19.30



Bp Roman Pindel: Czy spotkaliście męczennika?





W czasie tegorocznego Kalwaryjskiego Dnia Młodych wieczornej Eucharystii w Bazylice
Matki Bożej Anielskiej przewodniczył bp Roman Pindel, ordynariusz diecezji bielsko-
żywieckiej, który wygłosił także homilię skierowaną do licznie zgromadzonej młodzieży.

– Moi drodzy, jedni z was są młodsi, inni trochę starsi, ale jednym i drugim chciałem zadać
pytanie: „Czy spotkaliście w swoim życiu męczennika?” – rozpoczął kaznodzieja. Podkreślił
przy tym, że współczesny wiek, jest tym okresem historii, w której jego spotkanie wcale nie
jest trudne, zwłaszcza w niektórych krajach, ponieważ chrześcijanie z całego świata ze
względu na wiarę padają ofiarą różnych form dyskryminacji. Odniósł się także do istotnej roli
międzywyznaniowej organizacji Open Doors, która wspiera prześladowanych chrześcijan z
kilkudziesięciu krajów świata.
Poruszając tematykę prześladowań, biskup Pindel nawiązał do osoby patrona Dnia Młodych,
którym w tym roku był bł. o. Anastazy Pankiewicz OFM, męczennik czasów II wojny
światowej. – Spróbujemy podejść do męczeństwa jako czegoś bardzo aktualnego w naszym
świecie, w którym żyjemy – mówił ordynariusz bielsko-żywiecki, zachęcając do rozważania
tego, jak może wyglądać współczesny kandydat na męczennika. Dodał, że na drogach
własnego życia spotkał trzy osoby, które mogły ponieść śmierć męczeńską. – O jednej z tych
osób wiem, że nie została męczennikiem, choć wciąż ocierała się o śmierć, a losu tych dwojga
innych nie znam – zaznaczył kapłan.

Biskup podzielił się także osobistą historią sprzed trzydziestu lat, kiedy wraz ze studentami
przebywał w tureckiej Ankarze, aby podążać śladami św. Pawła. Wspomina, że usilnie
poszukiwał wówczas kościoła katolickiego, ale bezskutecznie. – Dwie kaplice znajdziemy
tylko w budynkach eksterytorialnych: ambasadzie Francji oraz Włoch – wskazał. Właśnie w
tej pierwszej – ambasadzie francuskiej miał okazję rozmawiać z pochodzącym z Alzacji
kapłanem, który skierował uwagę na dwoje nieco ponad dwudziestoletnich ludzi, mówiąc
„popatrz, to są męczennicy”. – Urodzili się w rodzinie tureckiej, raczej obojętnej religijnie.
Studiują i uważają się za ateistów, ale zainteresowali się życiem Jezusa i tak trafili do mnie.
Teraz przygotowują się do chrztu i planują ślub katolicki – przytaczał słowa kapłana bp Pindel. Dodał, że jeśli ktoś by się o tym dowiedział, mogliby zginąć, stając się męczennikami, a na dodatek nikt nie potępiłby pozbawienia ich życia. – Jest niepisane prawo, które mówi, że można zabić kogoś, kto „zdradza” religię – tłumaczył.

W rozważaniach kaznodziei znalazło się też miejsce na krótkie przedstawienie sylwetki
pochodzącego z Cieszyna misjonarza, o. bpa Zbigniewa Kusego OFM, który zmarł pod
koniec marca tego roku. – Był człowiekiem, który w każdym momencie mógł zginąć jako
męczennik – mówił bp Roman Pindel. Wszystko w związku z czyhającymi w jego diecezji
zagrożeniami ze strony uzbrojonych napastników. Misjonarz „wiele razy wstawał z pytaniem,
co go czeka na kolejnym rozstaju dróg”. Opowiedział także, że pewnego razu bp Kusy mógł
rzeczywiście zginąć, kiedy jego mieszkanie zostało ostrzelane. – Nie umarł jako męczennik,
ale był tego bliski – podsumował. Następnie jeszcze raz zaakcentował, że dzisiejszy Kościół
jako wspólnota wierzących, ciągle jest narażony na różnego rodzaju zagrożenia z powodu
wiary – prześladowania, dyskryminacje, wykluczenia, więzienie czy śmierć. – Wciąż
jesteśmy wydawani na żer, wciąż wyśmiewani. Wciąż jesteśmy zakwestionowani, jakby
karani za to, że wierzymy – zaznaczył hierarcha.

Odwołał się także do czytanego w czasie Liturgii Słowa fragmentu Apokalipsy. – Kiedy
słyszymy, że Jan ujrzał pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, to
znaczy, że on ma wgląd w życie Boże, w Niebo, i to, co tam się dzieje i chce nam odsłonić to,
jak Bóg, jak święci patrzą na to, co się dzieje w świecie – wyjaśniał biskup. Tłumaczył zatem,
że przedstawieni w księdze Objawienia święci męczennicy muszą być zniecierpliwieni,
oczekując skrócenia trwających już długi czas prześladowań wyznawców Chrystusa. W
odpowiedzi na ich wołanie Bóg daje każdemu białą szatę, którą kapłan objaśniał jako symbol
łaski zbawienia, i powiedziano, aby „jeszcze trochę zaczekali, aż pełną liczbę osiągną także
ich współsłudzy oraz bracia, którzy jak oni mają być zabici”. – Ten tekst ma dawać nadzieję i
umocnienie tym, którzy cierpią, którym jest trudno – wskazywał.

Nawiązując do omawianego czytania, przypominał, że Kościół mimo cierpienia, jakie
przychodzi mu znosić, nie powinien skupiać się na sobie, ale stale wychodzić na zewnątrz,
przełamując lęk, głosząc Ducha Świętego i widzieć w tym szansę skutecznego głoszenia
Słowa Bożego. – W starożytności było takie powiedzenie, że krew męczenników jest
nasieniem chrześcijan – mówił. Jako przykład tego, że „męczeństwo jest po coś” przywołał
historię franciszkańskich misjonarzy i męczenników z Peru – o. Michała Tomaszka i o.

Zbigniewa Strzałkowskiego, w których beatyfikacji miał szansę uczestniczyć. Wspomniał, że
„ich śmierć zbiegła się z końcówką działalności organizacji terrorystycznej, liczącej ponad
dziesięć tysięcy uzbrojonych bojowników, którzy świadomie dążyli metodycznie do obalenia
władzy i wprowadzenia komunistycznego terroru”. Wielu z przywódców tej bojówki trafiło
więc do zakładów karnych.

Mimo pojawiających się w społeczeństwie wątpliwości dotyczących motywacji zabójstwa
polskich kapłanów biskup tamtejszej diecezji „od początku był przekonany, że była to śmierć
męczeńska”. Postanowił zatem to udowodnić, zaczynając od spotkań z osadzonymi
przywódcami, na czele z Guzmanem – twórcą skrajnie lewicowej ideologii. – Wziął ze sobą
ileś egzemplarzy Pisma Świętego, a w każdym z nich była zakładka, na tym tekście Księgi
Rodzaju, w którym Kain zabija Abla – opowiadał biskup bielsko-żywiecki. Tak szedł od celi
do celi, mówiąc „przeczytaj, bo masz na rękach krew swego brata, przeczytaj, co to znaczy”.

– Biskup wychodził już z budynku więzienia, kiedy dyrektor czy komendant przekazał mu, że
ten, który tworzył całą tę formację i jej filozofię, który przewodził i dawał rozkazy prosi, żeby
biskup jeszcze raz przyszedł – relacjonował bp Pindel. – Kiedy wszedł, usłyszał od tego
przywódcy zdanie: „To ja kazałem ich zabić”. Wówczas tamtejszy hierarcha miał zadać mu
pytanie, dlaczego to zrobił. „Nienawidziłem ich, bo oni powstrzymywali powrót rewolucji i
uczyli o Jezusie” – usłyszał w odpowiedzi. – Chrześcijanin wtedy jest męczennikiem, jeżeli
jego morderca uczynił to z powodu nienawiści do wiary. Czysta nienawiść, ponieważ głosił
Jezusa Chrystusa, zamiast przyłączyć się do rewolucji – wyjaśniał kaznodzieja.

Biskup ordynariusz podkreślił, że peruwiański kapłan osiągnął wówczas dwa cele. Pierwszym
z nich było umożliwienie grzesznikowi wyznania winy. Mimo że mężczyzna nie poprosił o
pojednanie i sakramenty, to „o to chodziło biskupowi, a żeby ci, którzy byli po stronie zła,
którzy zabijali wyznawców Chrystusa, mieli szansę, by się nawrócić”. Po drugie zyskał
potwierdzenie powodu morderstwa zakonników, które otworzyło drogę do beatyfikacji
zarówno pierwszych polskich, jak i peruwiańskich męczenników. – Oni także należą do tego
tłumu świętych męczenników, którzy wstawiają się za nami, kiedy jest nam ciężko i wołają
do Boga, żeby ukrócił, bo jesteśmy słabi, możemy nie wytrzymać, ale Bóg zna miarę naszego
wysiłku, naszej wytrzymałości – wskazywał wiernym biskup Pindel. Zachęcał zarazem
zgromadzonych do dziękczynienia za wielu męczenników, zwłaszcza wywodzących się z

naszego narodu, ale i otwarcia się na nowy sposób patrzenia na dotykające nas sytuacje w
kontekście wiary i wartości chrześcijańskich.

W tym roku hasłem Kalwaryjskiego Dnia Młodych był cytat z Psalmu 18: „Pan odpłaca mi
według czystości rąk moich” nawiązujący do postaci bł. o. Anastazego Pankiewicza OFM,
który został beatyfikowany okrągłe 25 lat temu przez św. Jana Pawła II. Już od samego rana
młodzież rozważała życie męczennika czasu hitlerowskiej okupacji podczas nabożeństwa
drogi krzyżowej na kalwaryjskich Dróżkach. Dzień zakończył się wspólną modlitwą przed
Najświętszym Sakramentem i wieczorem uwielbienia prowadzonym przez Franciszkańską
Młodzież Oazową i Grupę Apostolską z Bieńkówki pod batutą Marii Krawczyk Ziółkowskiej.

Miłosz Żemła | Biuro Prasowe Sanktuarium
fot. Mateusz Olszewski | Biuro Prasowe Prowincji