Kontakt Klasztor w Kalwarii

Klasztor oo. Bernardynów  
ul. Bernardyńska 46,
34-130 Kalwaria Zebrzydowska
tel. +48 33 8766 304;
tel. +48 33 8765 499;
tel. +48 33 8765 301;
Zakrystia wew. 249;
Recepcja Domu Pielgrzyma:
tel. +48 33 8765 539;
Dewocjonalia +48 33 8765 525;
Gastronomia +48 608 211 992;
email: info@kalwaria.eu


Msze święte w Kalwarii

MSZE ŚWIĘTE W NIEDZIELE I ŚWIĘTA:  
 06.00, 07.00, 09.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.00, 19.00

MSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE:  
 06.00, 07.00, 08.00, 09.00, 12.00, 17.00*, 19.00**

SPOWIEDŹ W SANKTUARIUM:  
 Od 1 XI do Niedzieli Palmowej (sezon zimowy) - 6.00 - 17.30
Od Niedzieli Palmowej do 31 X (sezon letni) - 6.00 - 19.30



Abp Marek Jędraszewski: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Teraz odbywa się sąd nad Polską. Teraz odbywa się sąd nad nami





– Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.

Abp Marek Jędraszewski wyróżnił trzy grupy ludzi, reprezentujące trzy różniące się między sobą postawy wobec Zbawcy. Pierwszą z nich byli arcykapłani i Sanhedryn, którzy szczerze nienawidzili Jezusa, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że jest On Synem Bożym. Kolejną grupę stanowił tłum. Jego emocjami kierowali arcykapłani, dawał się łatwo manipulować i domagał się skrajnych rozwiązań. W tym kontekście arcybiskup wskazał na napięcia, jakie zarysowały się między tłumem a Piłatem, gdy żadna racjonalna rozmowa nie była możliwa. Ostatnią postawę reprezentuje namiestnik rzymski Piłat, który słynął ze swego zdecydowanego, niekiedy okrutnego postępowania i dbałości o zachowanie czci dla cesarza. – Piłat był na tyle sprawnym i bystrym sędzią, iż bardzo szybko doszedł do przekonania, że Jezus jest niewinny i że „arcykapłani wydali Go przez zawiść” – zauważył arcybiskup i stwierdził, że namiestnik aż trzykrotnie zapewniał: „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku”.

Metropolita krakowski mówił, że Piłat czuł rosnącą presję ze strony tłumu, który nieugięcie domagał się ukrzyżowania Jezusa. Namiestnik uciekał się do półśrodków, karząc Jezusa ubiczowaniem, które było aktem jawnej niesprawiedliwości wobec Chrystusa. – Skazanie Jezusa na biczowanie, było przecież stwierdzeniem, że Jezus jest jednak winny. W tym przypadku powinno więc zadziałać oczywiste w tym przypadku albo-albo. Albo Jezus jest niewinny – a zatem należało Go uwolnić, albo jest winny – a wtedy zasługiwał On na proporcjonalną wobec winy karę. Piłat uciekł się jednak do swoistej gry z tłumem, szukając jakiegoś kompromisu, oczywiście, kosztem samego Jezusa – podkreślił abp Marek Jędraszewski i dodał, że żołnierze skorzystali przy tym z okazji, by zrobić z Chrystusa widowisko, szydząc z Niego. Wobec szantażu, że nie jest przyjacielem Cezara, Piłat ustąpił, umywając symbolicznie ręce i wydając wyrok śmierci.

– Dlaczego tak właśnie postąpił? – pytał arcybiskup i odpowiedział, że dla namiestnika obiektywna prawda nie odgrywała kluczowej roli. – Kierując do Jezusa retoryczne pytanie: „Cóż to jest prawda?”, wyraził dość modne w pewnych ówczesnych kręgach stanowisko sceptyków. Skazując Jezusa na śmierć, mimo że jednocześnie kilkakrotnie stwierdzał, iż nie „znajduje w Nim żadnej winy”, opowiedział się za tzw. utylitarystyczną koncepcją prawdy, według której prawdą jest to, co dla danego człowieka jest użyteczne i dające mu wymierne korzyści – podkreślił abp Marek Jędraszewski, dodając, że w tym ujęciu obiektywne dobro – w tym dobro człowieka – nie liczy się wcale.

– „Teraz odbywa się sąd nad tym światem” – stwierdził za św. Janem metropolita krakowski i zauważył, że ten sąd w świetle Chrystusowego Krzyża będzie odbywał się aż do końca świata. – Zwłaszcza w każdy kolejny Wielki Piątek – kiedy w naszych przeżyciach oczywistość niewinności Jezusa najbardziej jaskrawo zderza się z nikczemnością ludzi. Kiedy też krzywda wyrządzana zupełnie niewinnym ludziom, z którymi Chrystus się przede wszystkim utożsamia, staje się jeszcze bardziej porażająca – mówił. – Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – wskazał.

Metropolita krakowski powiedział, że ten proceder jest związany z „szeroko rozumianym przemysłem aborcyjnym, który poprzez media i niektóre partie polityczne dąży do pokonywania coraz to nowych barier, aby ostatecznie doszło do legalizacji zabijania dzieci na życzenie”. Przypomniał historię małego Felusia, który został zabity w łonie matki w dziewiątym miesiącu ciąży. – Wobec tak wprost krzyczącego o pomstę do nieba złamania obowiązującego w Polsce prawa, władze państwowe odpowiedzialne za sprawiedliwość w naszej Ojczyźnie milczą – przyznał abp Marek Jędraszewski i przytoczył słowa wiceminister zdrowia, która „przyjęła postawę Piłata”.

– Polskie dziecko usiłuje się zabijać również w przenośni, uderzając w jego niewinne serce i umysł. Wprowadza się bowiem takie programy edukacyjne, które z jednej strony chcą je niejako odciąć od Pana Boga, poprzez redukcję lekcji religii w szkole, a równocześnie jego serce deprawować poprzez przekazywanie niestosownych dla niego treści – i to jeszcze pod płaszczykiem nauki o zdrowiu człowieka – zauważył arcybiskup i podkreślił, że w tym samym czasie rozważa się poselski projekt, jednej z partii, by wprowadzić ustawowy zakaz spowiadania dzieci.

– „Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Tak. Bez większego trudu odnajdujemy dzisiaj – w Polsce i w całym tzw. zachodnim świecie – trzy różniące się wobec siebie postawy zajmowane wobec Chrystusa, które w swych konsekwencjach prowadzą do ogromu ludzkich nieszczęść. W jakiejś mierze powtarza się zatem historia sprzed prawie dwóch tysięcy lat – stwierdził. W dalszej części wskazał na te trzy grupy: współczesnych arcykapłanów, którzy stanowią „pewne siły dysponujące wielkimi pieniędzmi, pewne najsilniejsze państwa zachodnie, pewne polityczne partie, pewne organizacje, fundacje i stowarzyszenia, które rozgrywają tragiczny problem aborcji dla swoich niezwykle niskich celów”. Powiedział, że życie nienarodzonych dzieci jest dla nich towarem na sprzedaż, a dla wielu partii politycznych – sposobem na zdobycie głosów wyborców. – W nowej postaci powraca zatem rozumowanie Kajfasza, że dla jakiegoś ogólniejszego tzw. dobra lepiej jest, aby jakieś dziecko poniosło śmierć. Równocześnie prawo ograniczające aborcję przedstawiane jest przez nich – jak to czyni m.in. jeden z obecnych pretendentów na urząd prezydenta RP – jako przejaw tzw. ciemnego średniowiecza – mówił.

Abp Marek Jędraszewski wskazał też na kolejną grupę, którą są media tzw. głównego nurtu, a także pseudoapostołowie politycznej poprawności, uczelnie i kultura liberalna. Orzeka ona „o właściwej czystości głoszonych przez kogoś idei, a z drugiej strony bezwzględnie domaga się wyeliminowania z życia publicznego każdego, kto by głosił istnienie obiektywnej prawdy, zwłaszcza tej, która swe korzenie znajduje w Chrystusowej Ewangelii”.

Arcybiskup przyznał, że nie brakuje także współczesnych Piłatów, którzy uciekają od głosu własnego sumienia i próbują go zagłuszyć, na przekór słowom św. Jana Pawła II, że nie „można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga”. – Nie brakuje konformistów i tchórzy, którzy za Piłatem powtarzają: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz” (Mt 27, 24b). Nie brakuje ludzi uciekających od problemów, które w sposób bolesny dotykają dzisiaj niewinne dzieci. Ludzi na wzór namiestnika rzymskiego umywających ręce i mówiących sobie i innym: „w gruncie rzeczy to mnie nie obchodzi – to przecież nie moje dziecko” – powiedział metropolita krakowski. – „Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Teraz odbywa się sąd nad Polską. Teraz odbywa się sąd nad nami. Kryterium tego sądu jest Krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa – znak największej i najbardziej wzruszającej miłości do każdej i każdego z nas. Największe, najwspanialsze kryterium czy jesteśmy z Chrystusem, czy przeciwko Niemu. Czy jesteśmy z człowiekiem, czy przeciwko człowiekowi – podkreślił na zakończenie abp Marek Jędraszewski.

Publikujemy pełną treść przemówienia metropolity krakowskiego:

Wielki Piątek 2025 – Kalwaria Zebrzydowska

„Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony” (J 12, 31) – mówił Jezus do Żydów, niewiele przed swoją męką i śmiercią na Krzyżu. Właśnie wywyższony na Krzyżu, zawieszony między ziemią a niebem, osądził On cały świat: wszystkich ludzi wszystkich pokoleń i narodów, i każdego z nich z osobna. Osądził w imię Krzyża, który stał się najbardziej głębokim, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi.

Chwila, w której Jezus wypowiedział ostatnie słowa: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46)) i „Wykonało się” (J 19, 30), zdawały się być momentem największego tryumfu księcia tego świata, ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. Śmiertelnie ugodził przecież Boga-Człowieka. Jednakże właśnie ta chwila stała się momentem jego ostatecznej klęski. To dlatego Kościół w „Prefacji o Krzyżu świętym” następującymi słowami wysławia Pana, Ojca świętego, wszechmogącego, wiecznego Boga: „Ty postanowiłeś dokonać zbawienia rodzaju ludzkiego na drzewie Krzyża. Na drzewie rajskim śmierć wzięła początek, na drzewie Krzyża powstało nowe życie, a szatan, który na drzewie zwyciężył, na drzewie również został pokonany, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników i współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy.

W tle niemal całkowicie osamotnionego w Wielki Piątek Chrystusa możemy dostrzec trzy grupy ludzi, reprezentujących trzy różniące się między sobą postawy wobec Niego.

Pierwszą z nich stanowili arcykapłani i Sanhedryn, którzy szczerze nienawidzili Nauczyciela z Nazaretu, nie chcąc w ogóle przyjąć do wiadomości, że jest On Synem Bożym. Zło łączyło się u nich z cynizmem, co ostatecznie podczas jednej z ich narad zaowocowało stwierdzeniem Kajfasza: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” (J 11, 49b-50). Tym stwierdzeniem arcykapłan żydowski zdecydował o dalszym losie Jezusa. Święty Jan Apostoł napisze po latach w swojej Ewangelii: „Tego więc dnia postanowili Go zabić” (J 11, 53).

Drugą grupę stanowił tłum – którego emocjami umiejętnie sterowali arcykapłani, a który jednocześnie rządził się prawami tłumu: dając się łatwo zmanipulować, a w chwili zbiorowych uniesień gotów domagać się skrajnych rozwiązań, nawet gdyby ostatecznie kierowały się one przeciwko jego dobrze pojętym interesom własnym. Doskonale ilustrują to napięcia, jakie zarysowały się między tłumem a Piłatem, przedstawione w Ewangelii św. Mateusza. Jakakolwiek bardziej racjonalna rozmowa, oparta na argumentach, była wówczas po prostu niemożliwa. Żądaniami tłumu kierowała niemal jedna, prawdziwie ślepa chęć, aby Jezus za wszelką cenę poniósł okrutną śmierć. Nic innego w ogóle się dla nich nie liczyło. Czytamy u Mateusza: „Rzekł do nich Piłat: «Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?». Za-wołali wszyscy: «Na krzyż z Nim!». Namiestnik odpowiedział: «Cóż właściwie złego uczynił?». Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Na krzyż z Nim!». Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz». A cały lud zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze»” (Mt 27, 22-25). Również św. Łukasz oddawał w swej Ewangelii zupełnie podobne nastroje tłumu: „Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione” (Łk 23, 23-24).

Trzecią, na koniec, postawę wobec Jezusa reprezentował namiestnik rzymski Piłat. Znany był wszystkim ze swego zdecydowanego, niekiedy wprost okrutnego postępowania, gdy w grę wchodziła obrona interesów Imperium Rzymskiego. Głośna stała się jego zbrojna interwencja, o której swego czasu doniesiono Jezusowi, mówiąc „Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar” (Łk 13, 1). Zdarzenie to opisał również słynny Józef Flawiusz. Według niego, niektórzy porywczy i fanatycznie nastawieni Galilejczycy wraz z mieszkańcami Judei urządzili rozruchy na dziedzińcu świątyni jerozolimskiej, podczas składania ofiar Bogu. Wtedy na rozkaz Piłata wkroczyło wojsko rzymskie, przywracając porządek za cenę wycięcia w pień uczestników niepokojów. Przy tym Piłat bardzo dbał o to, aby wobec najwyższych władz w Rzymie nigdy nie oskarżono go o to, że nie dość skrupulatnie zabiega o cześć, jaką wszyscy powinni oddawać samemu cesarzowi. Dlatego musiał wewnętrznie zadrżeć, kiedy usłyszał szantaż, jaki podburzony przez arcykapłanów tłum zastosował wobec niego, wołając: „Jeżeli Go [Jezusa] uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi” (J 19, 12c).

Piłat był na tyle sprawnym i bystrym sędzią, iż bardzo szybko doszedł do przekonania, że Jezus jest niewinny i że „arcykapłani wydali Go przez zawiść” (Mk 15, 10b). Stawiał więc najpierw czysto retoryczne pytanie: „Cóż właściwie złego uczynił?” (Mt 27, 23b; także Mk 15, 14b), by zaraz potem jednoznacznie – i to aż trzykrotnie, jak nam przekazuje św. Łukasz – wobec arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz ludu stwierdzić: „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku»” (Łk 23, 4), „Otóż ja przesłuchałem Go wobec was i nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie” (Łk 23, 14b), „Nie znalazłem w Nim nic za-sługującego na śmierć” (Łk 23, 22c).

Z drugiej strony Piłat czuł rosnącą presję ze strony tłumu, który nieugięcie domagał się ukrzyżowania Chrystusa. Ponieważ u Rzymian ukrzyżowanie było zazwyczaj poprzedzane biczowaniem skazańca, Piłat zaczął uciekać się do półśrodków. W czasie procesu Jezusa i prowadzonych swoistych pertraktacji z tłumem, dwukrotnie wyraził wobec niego swój zamiar: „Każę Go więc [Jezusa z Nazaretu] wychłostać i uwolnię” (Łk 23, 16. 22d). Wprawdzie nie skaże na śmierć, ale jednak ukarze biczowaniem. Zważywszy jednak na to, że sam stwierdził, iż Jezus jest niewinny, już samo biczowanie było aktem jawnej niesprawiedliwości ze strony Piłata – tym bardziej, że była to kara niezwykle okrutna i bolesna. A po wtóre: skazanie Jezusa na biczowanie, było przecież stwierdzeniem, że Jezus jest jednak winny. W tym przypadku powinno więc zadziałać oczywiste w tym przypadku albo-albo. Albo Jezus jest niewinny – a zatem na-leżało Go uwolnić, albo jest winny – a wtedy zasługiwał On na proporcjonalną wobec winy karę. Piłat uciekł się jednak do swoistej gry z tłumem, szukając jakiegoś kompromisu, oczywiście, kosztem samego Jezusa. Co prawda stwierdził, że jest On niewinny, ale mimo to skazał Go na ubiczowanie. Żołnierze skorzystali przy tym z nadarzającej się okazji, aby zrobić z Jezusa swoiste widowisko, szydząc z Niego jako żydowskiego króla. Po jakimś czasie wyprowadzono Go na widok tłumu, „w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym”, a Piłat oświadczył: „Oto wyprowadzam Go do was (…), abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy” (J 19, 4b). Wobec tłumu, który coraz bardziej natarczywie wołał: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”, Piłat wyraź-nie odciął się od ich żądań: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy” (J 19, 6b). Jednak chwilę później, wobec szantażu, że u najwyższych władz w Rzymie może być oskarżony o to, iż tak naprawdę nie jest przyjacielem Cezara, ustąpił, symbolicznie umywając ręce od „sprawy Jezusa” i wydając na Niego wyrok śmierci.

Dlaczego tak właśnie postąpił? Otóż obiektywna prawda nie odgrywała w jego życiu żadnej kluczowej roli – a więc takiej, dla której byłby gotów dać osobiste świadectwo, a tym bardziej się dla niej narazić. Kierując do Jezusa retoryczne pytanie: „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38b), wyraził dość modne w pewnych ówczesnych kręgach stanowisko sceptyków. Skazując Jezusa na śmierć, mimo że jednocześnie kilkakrotnie stwierdzał, iż nie „znajduje w Nim żadnej winy” (J 18, 38d), opowiedział się za tzw. utylitarystyczną koncepcją prawdy, według której prawdą jest to, co dla danego człowieka jest użyteczne i dające mu wymierne korzyści. Obiektywne dobro, w tym dobro drugiego człowieka, nie liczy się wcale. Liczy się tylko i wyłącznie interes jednostki.

„Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Ten sąd w świetle Chrystusowego Krzyża będzie się odbywał aż do jego końca. Zwłaszcza w każdy kolejny Wielki Piątek – kiedy w na-szych przeżyciach oczywistość niewinności Jezusa najbardziej jaskrawo zderza się z nikczem-nością ludzi. Kiedy też krzywda wyrządzana zupełnie niewinnym ludziom, z którymi Chrystus się przede wszystkim utożsamia, staje się jeszcze bardziej porażająca.

Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderze-niem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni.

Zabija się je najpierw przed urodzeniem. Ten proceder związany jest z szeroko rozumianym przemysłem aborcyjnym, który poprzez media i niektóre partie polityczne dąży do pokonywania coraz to nowych barier, aby ostatecznie doszło do legalizacji zabijania dzieci na życzenie. Niejako symboliczną stała się ostatnio sprawa malutkiego Felusia, którego tuż przed urodzeniem, gdy jego mama znajdowała się w dziewiątym miesiącu ciąży, zabito w szpitalu w Oleśnicy, wprowadzając w jego serduszko śmiercionośny zastrzyk z chlorkiem potasu. Dziecko mogło żyć, gwarantowali to lekarze w Łodzi. Jednak matka Felusia, ulegając namowom jednej z pro-aborcyjnych organizacji, wyraziła zgodę na tzw. „procedurę indukcji asystolii płodu”. Za tym zupełnie technicznym, ogólnie mało znanym sformułowaniem stoi jednak jedna zupełnie oczywista prawda: zamordowanie niewinnego dziecka. Jednakże wobec tak wprost krzyczące-go o pomstę do nieba złamania obowiązującego w Polsce prawa, władze państwowe odpowie-dzialne za sprawiedliwość w naszej Ojczyźnie milczą. Z kolei pani wiceminister zdrowia zapytana w tej sprawie, przyjęła postawę Piłata, mówiąc: „Dla mnie to jest ogromne trudne. Jako dla człowieka, lekarza, matki i ministra zdrowia. Może ta mama mogła podjąć taką decyzję, żeby to dziecko urodzić i oddać do adopcji. Miała takie wyjście, ale podjęła inną decyzję. Mnie się wydaje, że nie jesteśmy kompetentni, żeby ją oceniać. (…) Tu jest konflikt dwóch ludzkich wolności. Z jednej strony wolności tej mamy do wyboru całego swojego dalszego życia, z dru-giej strony wolności tego człowieka, tego dziecka, do tego, żeby żyć”.

Ale polskie dziecko usiłuje się zabijać również w przenośni, uderzając w jego niewinne serce i umysł. Wprowadza się bowiem takie programy edukacyjne, które z jednej strony chcą je niejako odciąć od Pana Boga, poprzez redukcję lekcji religii w szkole, a równocześnie jego serce deprawować poprzez przekazywanie niestosownych dla niego treści – i to jeszcze pod płaszczykiem nauki o zdrowiu człowieka. W tym samym czasie w parlamencie polskim rozwa-ża się poselski projekt jednej z partii, by wprowadzić ustawowy zakaz spowiadania dzieci, bo – jakoby – spowiedź powoduje w dziecku niepotrzebne i całkiem zbyteczne stresy. Jakżeż ak-tualnie w świetle tego brzmią słowa Pana Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14b).

„Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Tak. Bez większego trudu odnajdujemy dzisiaj – w Polsce i w całym tzw. zachodnim świecie – trzy różniące się wobec siebie postawy zajmowane wobec Chrystusa, które w swych konsekwencjach prowadzą do ogromu ludzkich nieszczęść. W jakiejś mierze powtarza się zatem historia sprzed prawie dwóch tysięcy lat.

Są najpierw posiadający ogromną władzę współcześni arcykapłani – pewne siły dysponujące wielkimi pieniędzmi, pewne najsilniejsze państwa zachodnie, pewne polityczne partie, pewne organizacje, fundacje i stowarzyszenia, które rozgrywają tragiczny problem aborcji dla swoich niezwykle niskich celów. Dla nich życie dzieci nienarodzonych jest po prostu towarem na sprzedaż. Dla wielu partii politycznych jest też sposobem dla zdobycia sobie kolejnych głosów wyborców. W nowej postaci powraca zatem rozumowanie Kajfasza, że dla jakiegoś ogól-niejszego tzw. dobra lepiej jest, aby jakieś dziecko poniosło śmierć. Równocześnie prawo ograniczające aborcję przedstawiane jest przez nich – jak to czyni m.in. jeden z obecnych pretendentów na urząd prezydenta RP – jako przejaw tzw. ciemnego średniowiecza.

Jest też tłum – czyli media tzw. „głównego nurtu”, a także różni pseudo-apostołowie politycznej poprawności, uczelnie, cała ta kultura liberalna, która z ogromną natarczywością i wrzaskiem „nieomylnie” orzeka, z jednej strony, o właściwej czystości głoszonych przez kogoś idei, a z drugiej strony bezwzględnie domaga się wyeliminowania z życia publicznego każdego, kto by głosił istnienie obiektywnej prawdy, zwłaszcza tej, która swe korzenie znajduje w Chrystusowej Ewangelii.

Nie brakuje, na koniec, współczesnych Piłatów, którzy uciekają od głosu swego sumienia i próbują go za wszelką cenę zagłuszyć – na przekór słowom Jana Pawła II, wygłoszonym w Gnieźnie w 1997 roku, że nie „można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga”. Nie brakuje konfor-mistów i tchórzy, którzy za Piłatem powtarzają: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz” (Mt 27, 24b). Nie brakuje ludzi uciekających od problemów, które w sposób bolesny dotykają dzisiaj niewinne dzieci. Ludzi na wzór namiestnika rzymskiego umywających ręce i mówiących sobie i innym: „w gruncie rzeczy to mnie nie obchodzi – to przecież nie moje dziecko”.

„Teraz odbywa się sąd nad tym światem”. Teraz odbywa się sąd nad Polską. Teraz odbywa się sąd nad nami. Kryterium tego sądu jest Krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Za: diecezja.pl