Drogie Rodziny,
drodzy Bracia i Siostry!
1. Utrwaliła się piękna tradycja pielgrzymowania rodzin Archidiecezji Krakowskiej do sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Jesteśmy w Kalwarii po raz dwudziesty trzeci. Tu przeżywamy wrześniowe święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Powracamy niejako do źródeł naszej wiary. Powracamy do zbawczych wydarzeń, związanych z przyjściem na ziemię Syna Bożego. Te wydarzenia zadecydowały o losach świata i człowieka, o losie każdej i każdego z nas. Potrzeba nam takiego doświadczenia wiary. Potrzeba nam takiego jak dziś spotkania we wspólnocie Kościoła, aby lepiej i głębiej przeżywać codzienne sprawy naszych rodzin. Dlatego tu dzisiaj jesteśmy. Pozostawiliśmy nasze domy, oderwaliśmy się na chwilę od codziennych obowiązków, aby powrócić do nich oświeceni słowem Bożym, umocnieni Chlebem żywym i wspólną modlitwą.
Radujemy się obecnością rodziców, którzy dziękują Bogu za dar potomstwa albo proszą o taki dar. Radujemy się obecnością dzieci i młodzieży, bo to młode pokolenie Polek i Polaków jest nadzieją nas wszystkich – nadzieją narodu i Kościoła. Dziękuję wszystkim za obecność, za pielgrzymi trud, za świadectwo wiary i za solidarną modlitwę w intencji rodzin.
2. Narodzeniu Maryi w zagubionym zakątku ówczesnego świata nie towarzyszyły jakieś nadzwyczajne znaki. Bóg działał dyskretnie. Świat od wieków pozostawał pogrążony w ciemnościach grzechu, zła i śmierci. Wiemy, że nasz Stwórca i Pan nigdy nie pogodził się z tą sytuacją. Stworzył przecież człowieka do życia i miłości, a nie do śmierci. Dlatego, gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg wkroczył spokojnie, ale zdecydowanie w trudną rzeczywistość człowieka, aby ją radykalnie odmienić i nadać jej ostateczny sens. Niepokalane poczęcie i narodzenie Maryi przygotowywało bezpośrednio przyjście na ziemię Syna Bożego, „Światłości ze Światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego”. Możemy powiedzieć, że z narodzeniem Maryi historia zbawienia wkraczała w decydującą fazę.
Liturgia słowa święta Narodzenia Maryi koncentruje naszą uwagę na okolicznościach towarzyszących narodzeniu Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Bo to On zawsze był i jest najważniejszy. Maryja była pokorną służebnicą Pańską. Spotkało Ją ogromne wyróżnienie i przywilej. Została Matką Boga-Człowieka. Wszechmocny uczynił Jej „wielkie rzeczy”, i dlatego zdawała sobie sprawę, że błogosławić Ją będą na wieki wszystkie pokolenia (por. Łk 1, 48-49). Ale Maryja była cała dla Jezusa. Ona Jemu poświęciła całą swoją egzystencję. Ona jako pierwsza mogłaby powiedzieć to, co powiedział później Paweł Apostoł: „Dla mnie żyć – to Chrystus” (Flp 1, 21).