Umiłowani Pielgrzymi!
Tak bardzo pragniemy być ludźmi sukcesu, dlatego tak chętnie dołączamy do tego radosnego „Hosanna Synowi Dawidowemu”, które dzisiaj towarzyszy Jezusowi wkraczającemu do Jerozolimy. Ustawiczna chęć wygrywania, czasami za wszelką cenę, zdaje się wypełniać całe nasze życie. Już od poczęcia, człowiek nastawiony jest na sukces, o porażce nie ma mowy.
Lecz gdy wybrzmi radosna pieśń chwały przyjdzie nam zmierzyć się z dramatem zdrady i w końcu okrutnej męki naszego Zbawiciela. Dlatego Bóg postawił na drodze naszego życia Kalwarię, abyśmy mogli chociaż na chwilę wejść w tajemnicę cierpienia. Te zbawcze wydarzenia Wielkiego Tygodnia po raz kolejny zmuszają nas do postawienia sobie, tu na Kalwarii, kilku pytań: czy moja wiara w Chrystusa to wiara w Krzyż? czy potrafię przyjąć wolę Boga i zgadzam się na cierpienie w moim życiu? i czy potrafię z pokorą podejść dotajemnicy krzyża?
A przecież znacznie łatwiej żyć temu, kto liczy się z możliwością krzyża w swoim życiu, niż temu, kto od krzyża ucieka. Każdy kto z miłością podchodzi do krzyża potrafi zachować pokój, gdy krzyż nie przychodzi, ale też nie dziwi się i nie rozpacza gdy krzyż się pojawi się w jego życiu.
W jednym ze swoich rozważań Ksiądz Staniek przytacza taką historię: Ojciec, wracając od rzeźbiarza, niósł metrowej wysokości krzyż. Obok niego kroczył jego sześcioletni synek. Zmierzali do swego niewielkiego domku, który wybudowali pod lasem, mając na uwadze rodzinny odpoczynek w czasie wakacji i ferii. Obserwował ich sąsiad, który na drugiej działce wykończył już swój domek i cieszył się perspektywą wygodnego i beztroskiego życia z dala od wielkiego miasta. Kiedy przechodzili obok niego, zdziwiony zapytał: „A po cóż tak wielki krzyż niesiesz do domu?”. Ojciec odpowiedział: „Bo jeśli go nie wniosę, to sam przyjdzie”. Ot, krótka sąsiedzka wymiana zdań, o której się szybko zapomina. Upłynęło kilka miesięcy. Pogotowie odwiozło sąsiada wprost na stół operacyjny. Wtedy mały synek przypomniał wypowiedziane słowa: „Tato, miałeś rację. Sąsiad nie wniósł krzyża do domu, to krzyż sam do niego przyszedł”.
Ta prosta historia ukazuje nam dwie, jakże różne postawy podejścia do krzyża. Jedna to postawa, w której człowiek udaje, że cierpienie to towar dla biedaków i życiowych nieudaczników. Siłaczy cierpienie nie dotyka. Ale to czysta iluzja. Bo na ziemi nie da się stworzyć szczęśliwego domu, do którego cierpienie nie ma wejścia.
Druga postawa jest otwarta na przyjęcie krzyża i złączenia go z codziennym życiem. To umiejętność budowania szczęśliwego domu, w którym jest miejsce na cierpienie. Wówczas ono nie stanowi zaskoczenia, ale gdy przyjdzie, jest traktowane jako gość honorowy, z którym człowiek się liczy. I taka postawa napełnia dom pokojem. Tylko miłość krzyża jest właściwą postawą ucznia Chrystusa.
Papież Franciszek przypomniał również, że od 28 lat Niedziela Palmowa jest Światowym Dniem Młodzieży. Zwracając się do młodych ludzi, wyraził przekonanie, że przynoszą oni radość wiary i apelował, by nieśli krzyż na "peryferia świata". Dlatego z jeszcze większą odwagą zapraszamy na Kalwarię młodych świadków Chrystusa.
Umiłowani Pielgrzymi!
Kalwaria zawsze modliła się i modli w intencji Piotra naszych czasów. Dlatego w tym Roku Wiary, obchodząc Kalwaryjskie Dróżki, podziękujmy Bogu za wybór na Stolicę Piotrową Papieża Franciszka i polećmy opiece Matki Bożej Kalwaryjskiej Jego Pontyfikat. Pamiętajmy zarazem że to właśnie tu, na Kalwarii, Chrystus uczy nas najtrudniejszej sztuki – mądrego podejścia do krzyża, które wyraża się w przyjęciu cierpienia, z wiarą mocniejszą niż śmierć. Amen.