Kontakt Klasztor w Kalwarii

Klasztor oo. Bernardynów  
ul. Bernardyńska 46,
34-130 Kalwaria Zebrzydowska
tel. +48 33 8766 304;
tel. +48 33 8765 499;
tel. +48 33 8765 301;
Zakrystia wew. 249;
Recepcja Domu Pielgrzyma:
tel. +48 33 8765 539;
Dewocjonalia +48 33 8765 525;
Gastronomia +48 608 211 992;
email: info@kalwaria.eu


Msze święte w Kalwarii

MSZE ŚWIĘTE W NIEDZIELE I ŚWIĘTA:  
 06.00, 07.00, 09.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.00, 19.00

MSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE:  
 06.00, 07.00, 08.00, 09.00, 12.00, 17.00*, 19.00**

SPOWIEDŹ W SANKTUARIUM:  
 Od 1 XI do Niedzieli Palmowej (sezon zimowy) - 6.00 - 17.30
Od Niedzieli Palmowej do 31 X (sezon letni) - 6.00 - 19.30



10.04.2020 – Droga Krzyżowa pod przewodnictwem Abpa Marka Jędraszewskiego, Metropolity Krakowskiego






Wielki Piątek, 10.04.2020
Bazylika Matki Bożej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej
   

   

    
Pieśń na wejście
1. Chcesz człowiecze łaski doznać – idź na Kalwaryję,
Tam Jezusa Pana błagać, Najświętszą Maryję;
Która to miejsce wybrała, by stąd ludzi ratowała, Kto tylko tu śpieszy! /x2
2. Przenieś się więc myślą całą na to miejsce święte,
które z trudnością niemałą z Jeruzalem zdjęte;
Obsadzone kaplicami, i takimi obchodami, Jako w Jeruzalem! /x2
  
Rozważanie wstępne
Św. Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Kalwarii w 1979 r. mówił: „Zawsze, kiedy tu przychodziłem, miałem świadomość, że zanurzam się w (…) rezerwuarze wiary, nadziei i miłości, które naniosły na te wzgórza, na to sanktuarium, całe pokolenia Ludu Bożego ziemi, z której pochodzę, i że ja z tego skarbca czerpię. Nawet niewiele dodając od siebie – czerpię…” Dla każdego, kto staje w tym miejscu, aby rozważać tajemnice życia Jezusa i Jego Matki, Kalwaria staje się miejscem umocnienia i pogłębienia wiary. Wiara, którą każdy z nas nosi w swym sercu, musi być świadomie przeżywana, nieustannie weryfikowana i umacniana. Nie można pozostawić jej samej sobie. Sanktuarium kalwaryjskie jest miejscem, w którym od czterech wieków pokolenia uczniów Chrystusa umacniają swą wiarę. Dziś do nich dołączamy i my. Duchem stajemy na ziemi uświęconej modlitwą naszych przodków i wędrując Drogą Krzyżową Jezusa chcemy się modlić o umocnienie naszej wiary. Niech Bóg, który rzucił w nasze serca ziarno wiary sprawi, by wydało ono obfity plon.
   

 
Stacja I – Pan Jezus skazany na śmierć – wierzę, że dobro, które czynię, może zmienić świat.
 
Pamiętaj człowiecze na Jezusa
Jak drogo kupiona twoja dusza.

Ref: Ach Jezu mój, ach Jezu mój
Gdy będę w ciężkościach,
Sam przy mnie stój.
Przez Twe rany i boleści
Racz zostać z Maryją przy mej śmierci.

Z Ewangelii wg św. Mateusza:
Rzekł do nich Piłat: «Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?» Zawołali wszyscy: «Na krzyż z Nim!» Namiestnik odpowiedział: «Cóż właściwie złego uczynił?» Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Na krzyż z Nim!» Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz». A cały lud zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze». Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
(Mt 27, 22-26)
  
Przeciwnikom Jezusa udało się wymóc na Piłacie wyrok skazujący. Uległ ze strachu. Czy zdawał sobie sprawę, jak wiele zależy od jego decyzji, od jego odwagi? Wielu uczniów Chrystusa nie wierzy w to, że ich odwaga, ich dobroć, uczciwość, może cokolwiek zmienić w świecie. Wielu rezygnuje z walki w słusznej sprawie, nie widząc sensu podejmowanych wysiłków. Na taką postawę czeka zło. Punktem honoru nieprzyjaciela dusz jest wmówić człowiekowi, że nie warto się starać, nie warto wysilać, nie warto kruszyć kopii. Tymczasem Piłat swoją postawą pokazuje, jak wiele może zależeć od naszych decyzji, choćby drobnych. Nawet jeśli nie od razu zobaczymy owoce naszych starań, one z pewnością nie pozostaną daremne.
Panie Jezu – pomóż mi wierzyć, że dobro, które czynię, może zmienić świat.
  

 
Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na ramiona – wierzę, że krzyż, który mi dajesz nie przerasta moich sił.
  
Pójdźcie chrześcijanie, pozdrowić krzyż święty,
Na którym Chrystus Pan boleśnie rozpięty.
Jezusie Chryste, Dobro wieczyste, zmiłuj się nad nami!
Dla pięciu Twych ran bądź miłościw nam, odpuść nasze winy!

  
Z Ewangelii wg św. Mateusza:
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu Żydowski!» Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.
(Mt 27, 27-31)
  
Po wyroku wydanym przez Piłata, na ramiona Pana włożono krzyż przygotowany dla skazańców. Jego ciężar przygniótł Go do ziemi. Czy nie było to zbyt wiele dla umęczonego już Jezusa? Czy mało było cierpień, których doświadczył do tej chwili?
Wielu ludzi doświadczających cierpienia fizycznego lub duchowego pyta, czy krzyż, który niosą nie jest za ciężki, czy nie przerasta ludzkich sił. Choć trudno nieść ciężar cierpienia, choć upadamy przygnieceni do ziemi, jednego możemy być pewni: Skoro Bóg jest naszym Ojcem, kochającym Ojcem, z pewnością nie zgodziłby się na to, by na nasze ramiona spadł ciężar ponad nasze siły. Receptą na udźwignięcie krzyża jest wiara w to, iż z Bogiem człowiek jest w stanie udźwignąć każdy ciężar.
Panie – pomóż mi wierzyć, że krzyż, który mi dajesz nie przerasta moich sił.
  
 
Stacja III – Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem – wierzę, że cel osiągnę tylko wtedy, gdy wytrwam.
  
Wielka to miłość Boga Ojca była,
że wydał na śmierć Jedynego Syna.
Wydał Go bezbożnym w ręce
Ku najokrutniejszej męce,
By ją cierpieć musiał. / x2
  
Z Księgi Proroka Izajasza:
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.  Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.  Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.
(Iz 53, 4-6)
   
Nie wiadomo dokładnie, ile razy Chrystus upadał pod krzyżem. Obecna forma Drogi Krzyżowej mówi o trzech upadkach, choć zapewne było ich więcej. Upadek jest symbolem niepowodzenia, konfrontacji pragnień człowieka z jego słabością. W realizację każdego powołania wpisane są potknięcia i upadki. Cała sztuka polega na tym, by powstać jak najprędzej, by nie zniechęcić się do dalszej drogi. Nie wolno skupiać się na upadkach, ale na celu, do którego się zmierza.
Panie – pomóż mi wierzyć, że cel osiągnę tylko wtedy, gdy wytrwam.
  
    
Stacja IV – Spotkanie Pana Jezusa z Matką Najświętszą – wierzę w obecność Maryi w moim życiu.
  
1. Witaj, Matko uwielbiona, żalem serdecznym zraniona,
gdy Symeon sprawiedliwy opowiedział miecz straszliwy.
O Maryja, o Maryja, jak wielka Twa żałość była.
2. Tu Twe serce miecz przeraził, radości Twe wszystkie skaził,
Gdyś ujrzała zemdlonego, zranionego, skrwawionego.
O Maryja, o Maryja, jak wielka Twa żałość była.

  
Z Ewangelii wg św. Marka:
Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. A tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze szukają Ciebie». Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są moimi braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką». (Mk 3, 31-35)
  
Jezusa niosącego krzyż otaczał tłum ludzi. Znajdowali się w nim ci, którzy zabiegali o wyrok skazujący Go na śmierć. Byli zapewne i ci, którzy doświadczyli w życiu Jego pomocy: uzdrowienia duszy i ciała, uwolnienia od złego ducha, czy choćby zaspokojenia głodu podczas rozmnożenia chleba. Większość tłumu stanowili obojętni gapie chcący zobaczyć, czy prorok z Nazaretu pozwoli się przybić do krzyża. W tym tłumie była jedna, szczególna osoba: Maryja. Stacja, przy której stoimy przypomina moment spotkania Jezusa z Matką. Ewangeliści nie odnotowali żadnych słów, które wtedy Maryja miałaby wyrzec do swego Syna. Nie odnotowano też słów Jezusa. Było to zapewne krótkie spojrzenie, które dodało Jezusowi otuchy, umocniło na dalszą drogę, pokazało, że w pobliżu jest kochające serce.
Na życiowej drodze, pełnej potknięć i upadków, jest przy nas Ktoś, kto towarzyszy nam życzliwą, kochającą obecnością: Maryja.
Panie – pomóż mi dostrzegać dyskretną obecność Maryi w moim życiu.
  
  
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi – wierzę, że mój krzyż stanie się lżejszy, gdy pomogę innym.
  
Oto masz przykład człowiecze Szymona tego,
Jak on Jezusa podpierał w boleściach Jego.
Co z najmniejszych jednemu – uczynisz ubogiemu,
To uczynisz Jezusowi skatowanemu. /x2
  
Z Ewangelii św. Mateusza:
Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego.
(Mt 27, 32)
  
Żołnierze przymusili Szymona z Cyreny, aby pomógł Jezusowi nieść krzyż. Szymon nie domyślał się nawet, że pomagając owemu nieszczęśnikowi, pomaga samemu Bogu. Stąd pewnie opór i potrzeba przymuszenia. Gdyby wiedział, że może pomóc Bogu, poczytywałby sobie to za największy zaszczyt i nie przymuszany przez nikogo sam pośpieszyłby z pomocą.
Historia kołem się toczy. Każdego dnia spotykam na drodze Boga ukrytego w drugim człowieku. Nierzadko potrzebuje On mojej pomocy, dobrego słowa czy choćby życzliwego uśmiechu, który doda otuchy. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” – uczy Chrystus (Mt 25, 40. 45).
Panie – pomóż mi wierzyć, że mój krzyż stanie się lżejszy, gdy pomogę innym.
  

 
Stacja VI – Weronika ociera twarz Chrystusowi – wierzę, że w każdym człowieku jest Boże oblicze.

O Najświętsza Twarzy mego Pana,
przed Tobą padamy na kolana.
Ta Twarz, gdy nas sądzić będzie,
postawże nas, Jezu, w pierwszym rzędzie. / x2
  
Z Księgi Proroka Izajasza:
Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał.  Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
(Iz 53, 2-3)
   
Przez tłum otaczający Jezusa niosącego krzyż przecisnęła się Weronika, odważa kobieta, która bez względu na konsekwencje swojego czynu postanowiła pomóc. Własną chustą otarła oblicze Pana. Uwierzyła, że pod warstwą krwi, potu i brudu kryje się oblicze Boga.
“Uczyńmy człowieka na obraz i na podobieństwo nasze…” – czytamy w Księdze Rodzaju (Rdz 1, 26). Nie w każdym człowieku można dostrzec podobieństwo Boże. Zwłaszcza kiedy jego prawdziwe oblicze zostaje przysłonięte warstwą brudu zła
i grzechu. Łatwiej jest dostrzec to, co złe, niż to, co dobre. Uczeń Chrystusa powinien być pierwszym, który w obliczu drugiego człowieka odnajduje Boże oblicze. Winien dostrzegać Boże podobieństwo nawet w tym, którego inni spisali na straty. By odnaleźć to podobieństwo potrzeba spojrzenia miłości.
Panie – pomóż mi dostrzec Twoje oblicze w drugim człowieku.
  
 
Stacja VII – Pan Jezus upada po raz drugi – wierzę w moc sakramentu pokuty i pojednania.
  
Tutaj Jezus osłabiony drugi raz pada,
Tak pod okrutnym ciężarem sobą nie włada.
W bramie Jezus kochany – przez tłumy podeptany,
Aby prędko z krzyżem powstał, jest przymuszany.
  
Z Psalmu 51:
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem nieprawość moją, *
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Odwróć swe oblicze od moich grzechów *
i zmaż wszystkie moje przewinienia.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha. (Ps 51, 3-5. 11-12)
  
Każdy, kto na serio podejmuje drogę kroczenia za Chrystusem, przekonuje się, że nie jest to droga łatwa. Czasem, mimo ludzkich dobrych chęci i postanowień, górę bierze słabość. W życiu pojawia się grzech, zwątpienie, rezygnacja. Chrystus doskonale zna człowieka. Wie, że w całym swym pięknie jest istotą kruchą, skłonną do tego, co złe. Dlatego, zanim odszedł do nieba, pozostawił wielki dar – sakrament pokuty. Konfesjonał to miejsce, do którego człowiek może przyjść, by obmyć swe serce, dostąpić pojednania z Bogiem i wspólnotą Kościoła, zaczerpnąć sił na dalszą drogę. Niestety, nawet do największych darów można się przyzwyczaić. Jeżeli człowiek straci wiarę w moc spowiedzi, w to iż jest ona spotkaniem z żyjącym Chrystusem, sakrament ten nie będzie mógł działać w jego życiu.
Pomóż mi, Panie, odnowić moją wiarę w moc sakramentu pokuty. Obym korzystał z niego jak najlepiej.
  

  
Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty – wierzę, że Męka Pana jest szkołą miłości.
  
Gdy mnie płaczące niewiasty spotkały,
Żem był niewinny, nade Mną płakały
„O, nie płaczcie, żem niewinny,
Ale płaczcie za swe syny,
Którzy mnie nie znają”. /x2
  
Z Ewangelii wg św. Łukasza:
Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! i do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?»
(Łk 23, 27-32)
  
Rozważając spotkanie Jezusa z płaczącymi kobietami łatwo zatrzymać się na poziomie: cierpienie – współczucie – pociecha. Rozważanie męki Pana nie może prowadzić tylko do wzruszenia i współczucia. Jezus nie oczekuje od nas, że będziemy opłakiwać Jego cierpienie. Woli, byśmy zapłakali nad naszymi grzechami. Nie można skupiać się na skutkach przemilczając przyczynę. Rozważanie męki Chrystusa ma nas przemieniać, ma przypominać o bezgranicznej miłości Boga do człowieka i prowokować do nieustannego pytania, jaka jest moja odpowiedź na miłość Chrystusa.
Panie, naucz mnie prawdziwie kochać drugiego człowieka.
  
  
Stacja IX – Pan Jezus upada po raz trzeci – wierzę, że nawet z najcięższego upadku mogę powstać.
     
Idąc w przykrą górę krzyżem przywalony,
Grzebiesz się po ziemi zmęczony, zelżony:
O Jezu, mój Jezu! tak bardzo spodlony,
Bądź od wszystkich ludzi godnie uwielbiony.
Już to po raz trzeci pod krzyżem upadasz,
Zraniony, strudzony, nic sobą nie władasz:
O Jezu cudowny w tym trzecim upadku,
Podźwignij nas z grzechów, a broń w złym przypadku.
  
Z Ewangelii wg św. Łukasza:
Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi. A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: «I ten był razem z Nim». Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: «Nie znam Go, kobieto». Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: «I ty jesteś jednym z nich». Piotr odrzekł: «Człowieku, nie jestem». Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: «Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem». Piotr zaś rzekł: «Człowieku, nie wiem, co mówisz». I natychmiast, gdy on jeszcze mówił, zapiał kogut.
A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: «Dziś, nim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». I wyszedłszy na zewnątrz, gorzko zapłakał. (Łk 22, 55-62)
  
Wśród postaci pojawiających się w opisach męki Pana dwie zestawiane są ze sobą bardzo często: Piotr i Judasz. Obaj wyparli się Chrystusa. Wyprzeć się Boga, to jeden z największych grzechów, jakie może popełnić człowiek. Czy taki grzech może być odpuszczony? „Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego” (Mk 3, 28-29). Nie ma grzechu, którego Bóg nie chciałby człowiekowi odpuścić, ale szanując ludzką wolność nie obdarzy przebaczeniem człowieka, który o to nie zabiega. Piotr zgrzeszył, potem zapłakał i otrzymał przebaczenie. Judasz zgrzeszył i nie widział innego wyjścia jak umrzeć.
Pomóż, Panie, bym uwierzył, że nawet z najcięższego grzechu mogę powstać.
  

   
Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony – wierzę, że wielkość człowieka kryje się w tym, kim jest, nie w tym, co posiada.
  
Ten Pan, co ziemię w kwiaty przyodziewa,
Niebo gwiazdami jasnymi okrywa,
Z szat obnażony bez wszelkiej litości
Dla mej miłości. /x2
  
Z Ewangelii wg św. Mateusza:
Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali.
(Mt 27, 33-36)
  
Jednym z ostatnich etapów męki Pana było odarcie Go z szat, publiczne obnażenie. Żołdacy chcieli ostatecznie poniżyć Jezusa, ośmieszyć Go przed zgromadzonym tłumem. Czy jednak Pan po obnażeniu stał się mniejszym człowiekiem? Czy czegokolwiek mu ubyło poza szatą? A co stałoby się ze mną, gdyby zabrano mi eleganckie ubrania, tytuły sprzed nazwiska i wszystkie ozdobniki, które z mozołem gromadziłem przez całe lata. Czy dalej można by było powiedzieć o mnie, że jestem dobrym, szlachetnym człowiekiem? Chrystus odarty z szat uczy mnie, że wielkość człowieka nie kryje się w tym, co zewnętrzne, ale we wnętrzu. „Wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy,
a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości” – uczył Pan. „Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza?” (Łk 11, 39-40)
Pomóż, Panie, bym nigdy nie stracił wiary w to, że wielkość człowieka kryje się w tym, kim jest, a nie w tym, co posiada.
  

 
Stacja XI – Pan Jezus przybity do krzyża – wierzę, że Chrystus chce mnie uczynić narzędziem w swoim ręku.
  
Me ręce, Matko, co świat stworzyły
Będą do krzyża przybite, aż porwą żyły.
O Matko, Matko, dla Syna Twego,
Gdy koniec życia nadejdzie, broń mnie grzesznego.
Ach Jezusie mój, drogi skarbie mój,
Kiedy nastąpi skonanie, Ty sam przy mnie stój.
   
Z Ewangelii wg św. Mateusza:
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
(Mt 5, 13-15)
    
Zbliża się kulminacyjny moment Drogi Krzyżowej. Dłonie Chrystusa, które czyniły tyle dobra: niosły pomoc potrzebującym, łamały chleb, by nakarmić głodnych, błogosławiły i uzdrawiały zostają przybite do krzyża. Stopy Chrystusa, które śpieszyły, by każdemu nieść Dobrą Nowinę o zbawieniu, zostają przybite do krzyża. Cóż chce mi powiedzieć ukrzyżowany Bóg? Czy nie to, że mam być Jego ręką, która czyni dobro? Czy nie to, że mam być Jego nogami, które spieszą, by nieść Ewangelię? Pragnę na nowo uwierzyć, że Pan chce mnie uczynić swoim narzędziem.
Pomóż, Panie, bym był posłusznym narzędziem w Twoich rękach, by moje skromne życie mogło wydać jak najpiękniejsze owoce.
  

  
Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu – wierzę, że śmierć Jezusa jest początkiem nowego życia.
  
Ty któryś gorzko na krzyżu umierał,
Ręceć i nogi gwóźdź srogi rozdzierał;
Daj dobrze skonać na krzyżu rozpięty,
 Baranku święty.
 
Pragnę umierać wraz z tobą i w tobie,
W spólnej boleści, w smutku i żałobie;
Wcześnie się w twoje zakopuję rany,
 Jezu kochany.
  
Z Ewangelii wg św. Mateusza:
 „Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: On Eliasza woła. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: Zostaw! Popatrzmy czy nadejdzie Eliasz, aby Go wybawić. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
   
A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli powstało.
I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: Prawdziwie, Ten był Synem Bożym.
(Mt 27, 45- 54)

  
Panie, pomóż mi zawsze wierzyć w Twoją miłość bez granic.
  

  
Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża – wierzyć Bogu wbrew nadziei.
  
Miałem ja Jezusa w sercu kochanego,
który mi kołatał u drzwi serca mego.
Proszę Cię, mój Jezu poprzez rany Twoje,
Raczże mi odpuścić wszystkie grzechy moje.
  
Z Ewangelii wg św. Łukasza:
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu». Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. (Łk 2, 34-35. 51)
   
Martwe ciało Jezusa zdjęte z krzyża złożono na rękach Maryi. Ta przejmująca scena została utrwalona przez wielu artystów. Co czuła Maryja w tym momencie? Czy przygnieciona tak wielkim cierpieniem była w stanie cokolwiek czuć, myśleć, mówić? Z wieloma próbami zmierzyła się Maryja w swoim życiu. Wiele razy musiała powtarzać Bogu „tak” wbrew ludzkiej logice. Ale moment, kiedy na jej rękach złożono martwe ciało skatowanego Jezusa, był chyba największą próbą. Dopóki biło Jego serce, w każdej chwili sytuacja mogła się zmienić. Mógł użyć swej mocy, by pokonać wrogów. Jego Ojciec mógł obrócić w proch tych, którzy znajdowali satysfakcję w zadawaniu Jezusowi cierpienia. A teraz? Cóż może stać się teraz, kiedy Jego martwe ciało zostało zdjęte z krzyża.
W życiu niejednego człowieka zdarzają się sytuacje bez wyjścia; sytuacje, w których ludzkie siły, wyobrażenia, wola poddają się bezradnie. Ale jest jeszcze Bóg, który widzi dalej i może nieskończenie więcej niż człowiek. Kto Jemu zaufa w tych trudnych chwilach, dozna niepomiernej radości, takiej, jaką było zmartwychwstanie.
Panie, pomóż mi wierzyć, że Ty jesteś moją ostateczną nadzieją.
  
  
Stacja XIV – Pan Jezus złożony do grobu – wierzę, że grób nie kończy drogi człowieka.
  
Płacz duszo pobożna, opłacz śmierć Chrystusa,
Uczyń Mu grób czysty ze swojego serca,
Jezusie Chryste, Dobro wieczyste, zmiłuj się nad nami.
Dla pięciu Twych ran, bądź miłościw nam, odpuść nasze winy.
  
Z Ewangelii wg św. Łukasza:
A był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Pochodził z miasta żydowskiego, Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania i szabat zaczynał jaśnieć.Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek w szabat.
(Łk 23, 50-56)
  
Gdyby historia Jezusa kończyła się w tym miejscu, daremne byłyby nasze modlitwy i rozważania. Czy wierzę, że grób nie jest końcem, ale nowym początkiem? Czy wierzę w zmartwychwstanie? Przy grobie Chrystusa, choć ciągle myśli się jeszcze o Jego okrutnej męce, nie można stanąć z opuszczoną głową, zwątpieniem i czarnymi myślami. Patrząc na to miejsce, w oddali zawsze trzeba widzieć niebo. To właśnie tu śmierć została pokonana, a ponury ludzki grób otworzył się na wieczność i pełnię życia. Przez grób Chrystusa również do naszych grobów wpada promień nadziei. Ludzka śmierć zawsze w jakiejś mierze pozostanie smutna i bolesna, ale jeśli z wiarą podniesiemy opuszczoną głowę i otworzymy oczy, to już dojrzymy w niej promień zmartwychwstałego Pana.
Panie, pomóż mi wierzyć, że grób jest dopiero początkiem.
  

 
Zakończenie
 
Przyjmij Jezu najłaskawszy te naszą drogę,
W której wszyscy rozważamy Twe męki srogie
Przez wszystkie Twe boleści – pomóż dojść do wieczności,
Abyśmy Cię oglądali w wiecznej radości.

Pieśń na zakończenie
1. Matko przed Twoim obrazem, może już ostatnim razem,
    Może Cię już nie zobaczę, pozwól, niech się dziś wypłaczę.
2. Matko, ja się stąd nie ruszę, ciężki ból ściska mą duszę,
    Jakże się z myślą pogodzić, od swej Matki już odchodzić.
3. Lecz muszę iść za mym losem, pożegnać Cię rzewnym głosem,
   Wzniesionym przed Twym obliczem, Matko, czy mnie puścisz z niczem?
4. Czyż mi nie dasz o com prosił, Chcesz, bym smutek stąd wynosił,
    Matko, czyż mam w swej potrzebie, bez pomocy iść od Ciebie?
5. Nakarm, uzdrów, Matko droga, ja Cię proszę w Imię Boga,
    Niech odejdę pocieszony, Twoją łaską uzdrowiony.
6. Ja Cię żegnam, Matko droga, niech odejdzie wszelka trwoga,
    Niechaj wracam do swej chatki, jak od ukochanej Matki.
7. Błogosław mnie, Matko droga, w imię Ojca, Syna, Boga,
    Niechaj idę w świat daleki, zawsze z Tobą, na wiek wieki.

   

   

Teksty rozważań: o. Egidiusz Włodarczyk OFM, o. Roland Pancerz OFM

Śpiewy: tradycyjne pieśni kalwaryjskie


34290 34291 34292 34293 34294 34295 34296 34297 34298 34299 34300 34301 34302 34303 34284 34285 34286 34287 34288 34289 34288 34289 34290 34291 34292 34293 34294 34295 34296 34297 34298 34299 34300 34301 34302 34303 34284 34285 34286 34287